19 grudnia 1943 r. o świcie żandarmeria niemiecka wspólnie z pozostającą na ich usługach policją ukraińską – w ramach akcji odwetowej za zlikwidowanie przez polskich partyzantów kilku nacjonalistów ukraińskich – rozpoczęły pacyfikację Potoka Górnego i przylegających do niego wiosek – Dąbrówki i Zagródek. To była niedziela. Na początku podpalono szkołę, a następnie budynki mieszkalne i gospodarcze. Mężczyzn aresztowano i popędzono w kierunku kościoła. Ukraińcami dowodził znany w powiecie biłgorajskim z okrucieństwa Wołodymyr Darmochwał, komendant policji ukraińskiej w Tarnogrodzie. Sami policjanci nazywali siebie "Siczowyje striłki".
Proboszcz z wiernymi
Proboszczem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Potoku Górnym był ks. Błażej Nowosad. Duchowny otrzymał wcześniej ostrzeżenie, aby się ukrył, gdyż grozi mu niebezpieczeństwo. Prosiły go o to m.in. jego gospodyni Janina Sioma i siostra Wanda Mroczka. Ksiądz odpowiedział, że "dobry pasterz nie opuszcza owiec w biedzie" i musi być do końca "ze swoją owczarnią".
Gdy Ukraińcy przybyli na plebanię, proboszcz odmawiał brewiarz. "Był (proboszcz – przyp. red.) przygotowany na aresztowanie" – wspominał po latach jeden ze świadków Józef Grelak.
Ukraińcy strzelili w drzwi kuchenne. "Zażądali, aby ksiądz poszedł z nimi. Początkowo zaprowadzili go do szeregu stojących już innych mieszkańców Potoka. Marcin Śniosek miał krzyż, ksiądz go ucałował i dawał każdemu do ucałowania. Podtrzymywał wszystkich na duchu. Po pewnym czasie zabrano księdza z szeregu" – relacjonował Józef Grelak.
Kiedy oprawcy prowadzili księdza do szeregu, pan Józef wszedł do kościoła i ukrył się w bocznym ołtarzu Matki Bożej Szkaplerznej. Ukraińcy weszli do kościoła i najpierw rozstrzelali trzech ukrywających się w świątyni parafian. Ks. Błażeja Nowosada wciągnęli na strych. Pytali go o partyzantów, broń, a także o nazwiska osób ukrywających Żydów. Nie wydał nikogo. "Mordowali księdza, bijąc go karabinem po głowie, zdzierano mu paznokcie, wyciągano obcęgami żyły, zdarto mu część skóry z pleców. Całe ciało miał pokłute ostrym narzędziem, a na końcu z bardzo bliska strzelono mu w tył głowy, roztrzaskując ją" – opowiadał Józef Grelak.
Na koniec Ukraińcy zdemolowali kościół. Ciało zamordowanego ks. Nowosada leżało przez pewien czas na strychu kościoła. "Weszliśmy w trójkę na strych kościoła i zobaczyłam nieżywego księdza, leżał na wznak we krwi. Twarz cała zakrwawiona, nogi i ręce we krwi. Cała sutanna porozdzierana, rozpięta i zakrwawiona" – wspominała Maria Pieczonka.
Pogrzeb ks. Błażeja Nowosada odbył się po kilku dniach. Liturgii przewodniczył ks. Antoni Anyszkiewicz z Tarnogrodu. Pomimo panującego strachu w liturgii uczestniczyło wielu ludzi. Tak zakończyła się kilkunastoletnia ofiarna praca duszpasterska ks. Błażeja Nowosada.
Podczas pacyfikacji Potoka Górnego zginęło łącznie 19 osób. Spalono 42 domy i ponad 100 budynków gospodarczych.
Napisz komentarz
Komentarze