Pod koniec grudnia ub. roku Ministerstwo Środowiska opublikowało nowelizację rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów. Wynika z niej, że umowy dotyczące wywozu śmieci do końca czerwca 2019 r. samorządy będą mogły zawierać na dotychczasowych zasadach. Oznacza to, że ów stary system będzie obowiązywał w niektórych gminach przynajmniej do stycznia przyszłego roku.
Odpady nadal mogą być zatem segregowane tylko na trzy rodzaje (suche, zmieszane i szkło), a nie – jak planowano – na pięć (chodzi o papier, plastik, metal, szkło i odpady organiczne). Dzięki takiemu rozwiązaniu ceny za odbiór śmieci mają pozostać w wielu gminach na dotychczasowym poziomie. Czy to jednak możliwe?
Nie muszą, a nawet nie powinny
"Rozporządzenie daje możliwość skorzystania z dłuższego okresu wdrażania, z której samorząd może, ale nie musi skorzystać (...)" – czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska. "Nowelizacja rozporządzenia, która przesuwa termin wdrożenia nowego systemu segregacji na 1 stycznia 2020 r. ma pomóc tym samorządom, które jeszcze nie wprowadziły systemu selektywnej zbiórki odpadów, tak aby proces ten nie powodował wzrostu kosztów dla mieszkańców".
A w innym miejscu komunikatu dowiadujemy się dlaczego ministerstwo podjęło decyzję o nowelizacji rozporządzenia, która "przedłuża" dotychczasowe zasady segregowania odpadów. "System wprowadzany w sposób nagły może nieść ryzyko przerzucania na mieszkańców kosztów źle zaplanowanych działań" – czytamy na stronie internetowej Ministerstwa Środowiska.
Napisz komentarz
Komentarze