Zawód barmana często kojarzony jest z zajęciem dla studentów, którzy w ten sposób dorabiają wieczorami albo sezonowym w turystycznych miejscowościach. Na szczęście te stereotypy powoli odchodzą w zapomnienie, a zawód zyskuje na prestiżu. Wpływ mają na to m.in. coraz liczniejsze konkursy, mistrzostwa świata i pokazy sztuki barmańskiej. Nie bez znaczenia jest też to, że barmani doczekali się swojego święta. Pomysł świętowania Dnia Barmana narodził się w Stanach Zjednoczonych. A argumentem było to, że barmani robią dla społeczeństwa zdecydowanie więcej, niż mogłoby się wydawać. Nie są tylko od nalewania drinków, przede wszystkim wspierają osoby, które dzielą się z nimi swoimi problemami. Dzień Barmana jest więc miłym docenieniem ich pracy. Przypada na 6 lutego, czyli w dniu wspomnienia świętego Amanda z Maastricht, patrona winiarzy, piwowarów, karczmarzy i barmanów.
Co barmani mówią o swojej pracy?
Jeśli coś robi się z pasją, nie ma miejsca na narzekanie. Nie jest łatwo, bo klienci mają swoje wymagania i oczekiwania, ale każde wyzwanie jest motywacją do starania się, by robić coś najlepiej jak się da – mówi Wojciech Caban, barman, właściciel Baru Copacabana w Zamościu, i dodaje, że praca barmana daje mu mnóstwo satysfakcji. Zapytany, czy bywa nie tylko barmanem, ale i terapeutą, odpowiada z uśmiechem: – W moim zawodzie to chyba nieuniknione. Sytuacje, kiedy ktoś dzieli się ze mną swoimi przeżyciami zdarzają się codziennie. Dlatego ważne, żeby mieć do tego dystans, być otwartym w stosunku do ludzi, ale nie krytycznym. Nigdy nie udzielam żadnych rad, staram się raczej wysłuchać, to też wielu osobom pomaga.
Zgadzamy się z tym w 100%. 6 luty już za nami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przy okazji wyjścia do baru, wznieść toast za zdrowie tych, którzy polewają.