Szkoleniowiec żółto-czerwonych zdawał sobie doskonale sprawę z tego, z kim jego zawodnikom przyjdzie się mierzyć.
– Końskie to bardzo nieprzyjemny rywal, waleczny, nieustępliwy, a na dodatek potrafiący grać na wyjeździe – przewidywał Marcin Czerwonka i nie pomylił się ani o jotę.
Padwę czekało tym trudniejsze zadanie, że nie mógł zagrać Tomasz Fugiel.
– Tydzień zabiegów rehabilitacyjnych nie pomógł. Mam nadal mocno stłuczone udo i nie ma sensu ryzykować – przyznał zasmucony snajper zamojskiej ekipy.
Już pierwsze piłki potwierdziły, że w tym pojedynku oprócz umiejętności będą liczyły się siła charakteru, cierpliwość i odporność psychiczna. Popularne "konie" bardzo pewnie rozgrywały swoje akcje, przypominając karne i odpowiedzialne wojsko. Ani na krok nie ustępowała im Padwa, więc na parkiecie mieliśmy prawdziwą sportową bijatykę. Sędziowie co rusz sięgali po kartoniki, między graczami często iskrzyło, a obie drużyny wierzyły w zwycięstwo. Mieliśmy więc prawdziwą wojnę na wyniszczenie. Do przerwy odrobinę skuteczniejsi w wymianie ciosów i poczynaniach defensywnych byli żółto-czerwoni, którzy schodzili do szatni, prowadząc 11:9. Po zmianie stron przyjezdni błyskawicznie doprowadzili do wyrównania i przez kwadrans ponownie mieliśmy bój o każdy centymetr parkietu. Wówczas jednak skutecznie dwie piłki wybronił Karol Drabik, a kontrataki przyniosły bramki Łukasza Szymańskiego i Pawła Puszkarskiego.
MKS PADWA ZAMOŚĆ – KSSPR KOŃSKIE 22:21 (11:9)
Padwa: Drabik, Wnuk, Bąk – Szymański 7, Sz. Fugiel 4, Gałaszkiewicz 4, Puszkarski 4, Adamczuk 2, Mroczek 1, Kłoda, Misalski, Sałach, Bigos, Pomiankiewicz, Radwański, Samoszczuk.
Sędziowali: Maciej Karwowski, Mirosław Kowalski. Widzów: 800. Kary: Padwa – 4 min, Końskie – 4 min.
Karne: 6 (3) – 5 (2)
5 min. 1:1, 10 min. 3:3, 15 min. 5:4, 20 min. 6:5, 25 min. 9:7, 30 min. 11:9, 35 min. 11:12, 40 min. 12:13, 45 min. 14:15, 50 min. 17:15, 55 min. 20:16, 60 min. 22:21.
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W WYDANIU PAPIEROWYM I E-WYDANIU.
Napisz komentarz
Komentarze