Do zniszczenia pomnika w Hucie Pieniackiej w dzisiejszym obwodzie lwowskim doszło 8 stycznia. Na zdjęciach i filmiku, które pojawiły na portalach rosyjskich i ukraińskich, widać, że stanowiący centralny element pomnika krzyż najprawdopodobniej został wysadzony w powietrze, a stojące po jego bokach tablice kamienne z nazwiskami ofiar zostały pomalowane farbami w kolorach niebiesko-żółtym (barwy flagi Ukrainy) oraz czerwono-czarnym (barwy Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich i Ukraińskiej Powstańczej Armii). Pod barwami banderowskimi namalowano także czarną farbą runy SS.
Trzecia strona...
Stowarzyszenie Huta Pieniacka zamieściło na swojej stronie internetowej oświadczenie. "Składamy wyrazy głębokiej wdzięczności za wszelkie wyrazy wsparcia i solidarności, które dochodzą do nas tak z Polski, jak i z Ukrainy" – czytamy.
Jarosław Świderek ze Stowarzyszenia Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z siedzibą w Zamościu uważa, że zniszczenie pomnika jest konsekwencją wzrastania na Ukrainie kultu przywódcy OUNStepana Bandery, UPA i SS Galizien, który całkowicie opanował całą zachodnią część tego państwa i jest wspierany przez ukraińskie władze państwowe na czele z prezydentem Petrem Poroszenką. – To jest także efekt przymykania oczu na to groźne zjawisko przez władze polskie – twierdzi Jarosław Świderek.
Przypomina, że w ostatnich latach zniszczonych zostało kilkanaście tabliczek przytwierdzonych do dużych żelaznych krzyży postawionych przez stowarzyszenie na Wołyniu. Do takich zdarzeń doszło m.in. w Dominopolu, Werbie i kolonii Funduma. Trzeba pamiętać, że zgodnie z wytycznymi władz ukraińskich na tabliczkach nie można było napisać, że Polacy zostali zamordowani, tylko że "zginęli tragicznie". Pomnik w Hucie Pieniackiej był symbolem. – I od samego początku drażnił ukraińskich nacjonalistów ze Swobody i Prawego Sektora – kontynuuje Jarosław Świderek.
Przypomina, że 8 lat temu próbowali oni zakłócić uroczystości związane z odsłonięciem pomnika z udziałem prezydentów Lecha Kaczyńskiego i Wiktora Juszczenki. – Co więcej, od kilku lat lwowscy samorządowcy atakują ten pomnik w kolejnych uchwałach, żądając jego rozbiórki – zauważa Jarosław Świderek. – Dziwne, że ta informacja w ogóle nie pojawiła się w polskich mediach w kontekście ostatniej dewastacji. Większość polskich dziennikarzy i polityków przyjmuje bezrefleksyjnie tezę ukraińską głoszącą, że to sprawka strony trzeciej...
Nie ma symetrii
Jakby tego było mało, część środowisk ukraińskich, w tym m.in. szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz, zaprzecza udziałowi Ukraińców w zbrodni popełnionej w Hucie Pieniackiej, twierdząc, że dokonali jej Niemcy... Dodaje, że pomniki niszczone są po obu stronach granicy. Nie ma jednak w tym względzie symetrii, bo pomnik w Hucie Pieniackiej został postawiony legalnie w uzgodnieniu z władzami ukraińskimi, natomiast zniszczone w poprzednich latach na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu upamiętnienia banderowców, w tym m.in. w Wierzbicy (gm. Lubycza Królewska) i Białymstoku (gm. Dołhobyczów), były samowolkami budowlanymi. – Pomnik w Hucie Pieniackiej to jedno z nielicznych upamiętnień na terenie Ziemi Lwowskiej, Podola i Wołynia poświęcone Polakom pomordowanym przez UPA, OUN i SS Galizien – zauważa Jarosław Świderek. – Do dzisiaj ponad 90 proc. pomordowanych Polaków nie ma grobów. Co więcej szczątki ich leżą w nieoznakowanych dołach śmierci zarosłych krzakami. To wielki wstyd zarówno dla władz Ukrainy, jak i Polski! Dlaczego państwo polskie pozwala na to podobno naszemu "strategicznemu partnerowi", którego wspomagamy licznymi pożyczkami z polskiego budżetu?
Bandera na cokołach
Kult banderowców staje się po drugiej stronie Bugu zjawiskiem powszechnym. Przywódcy OUN-UPA obecni są na pomnikach i patronują ulicom już nie tylko w zachodniej części Ukrainy, ale też w Kijowie i na wschodzie kraju. W lipcu ub. roku Sejm RP przyjął uchwałę, w której zapisano, że ofiary zbrodni ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z lat 40. nie zostały odpowiednio upamiętnione, a masowe zbrodnie na Polakach nazwane ludobójstwem. Spotkało się to z falą krytyki na Ukrainie. W odpowiedzi do Rady Najwyższej Ukrainy trafił nawet projekt uchwały o ludobójstwie Polaków na Ukraińcach w latach 1919-1951. Wcześniej prezydent Ukrainy ustanawiał Dzień Obrońcy Ojczyzny, który obchodzony jest 14 października, a więc w rocznicę powstania... UPA. Podpisał też pakiet ustaw porządkujących politykę historyczną państwa, w tym ustawę uznającą UPA za formację walczącą o wolność kraju.
Z eksplozją antypolskich wypowiedzi i gestów mieliśmy też do czynienia w październiku, gdy na ekrany wchodził obraz "Wołyń" Wojciecha Smarzowskiego. W Kijowie nawet spektakularnie odwołano zaplanowany pokaz filmu.
Więcej w e-wydaniu i papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze