Swojczów leżał w gminie, Werba w powiecie Włodzimierz Wołyński. To była niewielka wieś, ale wyróżniająca się od innych położonych w pobliżu. Posiadała kościół z osławionym cudami obrazem Matki Boskiej, posterunek policji, pocztę z łącznością telefoniczną, dwie restauracje, kilka sklepików, straż pożarną, która miała remizę. W Swojczowie była 7-klasowa szkoła, którą kierował Stefan Stępień. Przy szkole małe boisko sportowe. Aktywnie działał Związek Strzelecki i chór kościelny. Do harcerstwa należała i polska, i ukraińska młodzież. Ludzie żyli we wspólnocie. Oprócz rolników mieszkali tam szewcy, krawcy i powroźnicy. W Swojczowie swoją gospodarkę miał Mikołaj Dobrowolski.
– To mój dziadek – mówi Zbigniew Dobrowolski, emerytowany kierownik Rejonu Dróg w Zamościu, kustosz Muzeum Techniki Drogowej i Mostowej.
Żoną Mikołaja była Hanna z domu Adamkiewicz. Wychowywali piątkę dzieci: Józefa, Mieczysława (ur. w 1913, ojciec pana Zbigniewa), Jadwigę, Wacława i Feliksa.
– Mój ojciec Mieczysław skończył w 1934 roku Katolicką Szkołę Rzemieślniczo- Przemysłową we Włodzimierzu Wołyńskim i zdobył zawód czeladnika ślusarza. Poszedł do wojaka, a po powrocie pracował jako złota rączka w szpitalu powiatowym we Włodzimierzu. Tam poznał mamę – mówi Zbigniew Dobrowolski.
Janina z domu Terech (ur. 1914) pochodziła z rodziny kolonistów świętokrzyskich, którzy w latach 20. XX wieku, opuścili rodzinne gniazdo w Łaziskach koło Sandomierza i przenieśli się na Wołyń. Janina po małej maturze zrobiła kurs pielęgniarski i tak jak jej siostra Aleksandra znalazła pracę jako pielęgniarka we włodzimierskim szpitalu.
– Rodzice pobrali się w sierpniu 1939 roku. Za miesiąc wybuchła wojna. Ojciec poszedł walczyć na front. Dostał po wojnie za to medal "Za udział w wojnie obronnej" – mówi Zbigniew Dobrowolski.
Więcej o losach rodziny Dobrowolskich przeczytasz w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia"
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historię rodzinną napisz do autora [email protected] lub zadzwoń (84) 62 70 011
Napisz komentarz
Komentarze