Mecz dwóch najlepszych zespołów edycji ubiegłorocznej dostarczył wielu emocji, potwierdzając starą maksymę, że kobieta zmienną jest. W pierwszej odsłonie gra toczyła się punkt za punkt i żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć przewagi większej niż trzy-cztery oczka. O wyniku w końcówce bardziej niż własne umiejętności, zadecydowały błędy przeciwniczek, a tych więcej popełnił Gryf. Zdenerwowany opiekun siatkarek z Gminy Zamość w przerwie między setami szorstkimi słowy wyjaśnił swoim zawodniczkom, co myśli o przegranej w takich okolicznościach. Pomogło. W drugiej partii to siatkarki Gryfu prowadziły kilkoma punktami aż do stanu 24:20. Wydawało się, że jest po sprawie. Wówczas o czas poprosił trener Potoku – Andrzej Ostrowski.
– Jedna piłka, dziewczyny. Kończymy spokojnie, bez nerwów i mamy seta – prosił w przerwie Krzysztof Bednarski.
Gdy sędziujący mecz Adam Gaca dał gwizdkiem znak, że pora wracać na parkiet, wydawało się, że za chwilę będzie remis.
Gryf Gmina Zamość – Potok I Sitno 2:1 (24:26, 26:24, 15:8)
Gryf: Adamowicz, Kowalska, Welham, Wiater, Pitak, Czochrowska, Delmanowicz, Komicz, Segieda; trener: Krzysztof Bednarski.
Potok I: Petz, Adamczuk, Pyś, Bielik, Woszak, Baraś, Jankowska, Miszczuk, Rój; trener: Andrzej Ostrowski.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze