Do tej nieudanej, na szczęście, próby oszustwa doszło w czwartek (14 marca) wczesnym popołudniem. Na domowy numer starszych państwa z Biłgoraja zatelefonowała jakaś kobieta. Przedstawiła się, jako ich bliska krewna. Mówiła, że ma problemy, bo spowodowała wypadek drogowy i pilnie potrzebuje pożyczki.
Rozmowę prowadziła 83-letnia mieszkanka Biłgoraja, jej mąż się temu przysłuchiwał. Starsi państwo zorientowali się, że mają do czynienia z oszustką. Dlatego skończyli konwersację zapowiedzią zgłoszenia sprawy na policję. Ich rzekoma kuzynka natychmiast się rozłączyła. Biłgorajanie natychmiast skontaktowali się z komendą.
Przypomnijmy, że dzień wcześniej oszukać nie dał się inny mieszkaniec Biłgoraja (pisaliśmy o tym TUTAJ). Do niego zatelefonował mężczyzna podający się za policjanta. Zaczął wypytywać o konto bankowe i oszczędności 66-latka i tym wzbudził jego podejrzenia. Mężczyzna nie przekazał nieznajomemu żadnych danych, a o wszystkim powiadomił prawdziwych policjantów.
Policjanci chwalą takie postawy i przypominają o zachowaniu ostrożności w przypadku każdej z tego rodzaju sytuacji.
W metodzie na tzw. „wnuczka” oszuści w rozmowie telefonicznej podają się za bliskiego członka rodziny np. wnuczka, bratanka, kuzyna, siostrzeńca, córkę lub za członka rodziny naszych znajomych, sąsiadów czy przyjaciół. Przedstawiają zmyśloną historię i proszą o pieniądze np. na opłatę kosztów leczenia szpitalnego, na okazyjny zakup samochodu lub mieszkania lub „wykupienie się od problemów”. Gdy starsza osoba godzi się na udzielenie pożyczki tłumaczą, że nie mogą osobiście odebrać pieniędzy i zrobi to za nich ktoś zaufany. Cierpliwie czekają jeśli gotówka ma być pobrana z banku. Zwykle proszą, aby o tej rozmowie nikogo nie powiadamiać, gdyż wstydzą się, że muszą pożyczyć pieniądze. Po ich odbiór wysyłają wspólnika, który w umówionym miejscu i czasie odbiera pieniądze. Dla wywarcia większego wrażenia oszuści mogą podawać się za urzędnika lub przedstawiciela jakiejś organizacji bądź instytucji.
Napisz komentarz
Komentarze