Minęły czasy, kiedy na gminnych dożynkach za scenę wystarczyły dwie złączone przyczepy ciągnikowe. Dziś tłumy walą na koncerty do ekskluzywnych klubów w największych polskich miastach. Bo to już nie obciach. Król disco polo Zenek Martyniuk doczekał się w Białymstoku muralu ze swoją podobizną. U nas też nie brakuje dobrych zespołów. Niektóre to ekstraklasa disco polo.
Za kolebkę muzyki chodnikowej, którą później nazwano disco polo, uznawane jest Podlasie. To właśnie w Białymstoku i okolicach na przełomie lat 80. i 90. jak grzyby po deszczu wyrastały zespoły grające muzykę łatwą, lekką i przyjemną. Zenek Martyniuk, późniejszy wykonawca hitu "Przez te oczy zielone" (nie autor, bo nim jest kto inny), założył wtedy w Bielsku Podlaskim zespół Akcent. Boys, Milano, Toples, Skaner czy Weekend – to kolejne gwiazdy, które wydała ziemia białostocka.
W latach 90., gdy muzyka disco polo była na fali, ich kasety i płyty sprzedawały się jak ciepłe bułeczki, a na bazarach – jak Polska wzdłuż i wszerz – od rana do wieczora leciały "Bara-bara" i "Niech żyje wolność". Ten rodzaj muzyki szczególnie sobie upodobali też kierowcy pekaesów, którzy często umilali czas podróżnym przebojami wspomnianych zespołów oraz im podobnym. W pierwszej połowie lat 90. muzyka ta stała się zjawiskiem masowym. Polsatowskie programy "Disco Relaks" i "Disco Polo Live" przyciągały przed telewizory tłumy, tłoczno było na koncertach Akcentu, Skanera albo Boysów. Ale pod koniec lat 90. muzyka disco polo znalazła się w tarapatach. Miało to związek z gwałtownym spadkiem sprzedaży kaset i płyt CD, coraz mniej ludzi przychodziło na koncerty, znikły discopolowe programy w TV...
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze