Poturzyn, mała miejscowość w gminie Telatyn, swój złoty czas miał w XIX wieku, kiedy dobrami tymi zarządzał wyjątkowy człowiek – Tytus Woyciechowski, znakomity gospodarz, pionier nowoczesnego rolnictwa, który w 1838 r. wybudował jedną z pierwszych na Lubelszczyźnie cukrowni.
Serdecznym przyjacielem Woyciechowskiego był Fryderyk Chopin. Obaj poznali się jako uczniowie w liceum w Warszawie. Zbliżyło ich zainteresowanie muzyką. Przyjaźń przetrwała. 17 lipca 1830 roku kompozytor wybrał się w końcu w odwiedziny do przyjaciela. Zamieszkał na dwa tygodnie w jednym z pokoi znajdujących się w murowanym dworze, do którego przylegał piękny kaskadowy staw i obszerny park. Grywał na fortepianie, dał nawet koncert w znajdującym się nieopodal kościele w Oszczowie (gm. Dołhobyczów). Chłonął miejscowy folklor. Gospodarz uczył go nawet strzelać ze staroświeckiej kuszy.
Chopin wyjechał z Poturzyna na wieść o tym, że jego ukochana, śpiewaczka Konstancja Gładkowska, będzie występować w warszawskim Teatrze Narodowym. Cztery miesiące później wybuchło powstanie listopadowe, a sam kompozytor pośpiesznie wyjechał za granicę. Do Polski już nie wrócił. Echa pobytu w Poturzynie można znaleźć choćby w Nokturnie g-moll (op. 15 nr 3) i listach pisanych do przyjaciela z Paryża, w których wspominał m.in.: "(...) ta brzoza pod oknami nie może mi wyjść z pamięci (...)".
Ślady w szkole i na polach
Cukrownię Woyciechowskich spalono w czasie I wojny światowej, podobnie jak wyposażenie dworu. Sam dwór został starty z powierzchni ziemi podczas kolejnej wojny światowej.
O dawnej świetności Poturzyna i niezwykłym gościu przypomina szkoła w Poturzynie, która otrzymała imię Fryderyka Chopina oraz pomnik kompozytora wykonany przez Jana Bulewicza – mistrza kamieniarskiego z Zamościa, z inskrypcją autorstwa Jerzego Waldorffa – znanego warsowisty: "Pamięci Fryderyka Chopina, który w Poturzynie gościł u przyjaciela Tytusa Woyciechowskiego w 1830 r., tutejsze pieśni ludu unosząc w sercu, niebawem opuszczał kraj na zawsze".
Zachował się budynek dawnej powozowni i właśnie teraz po orkach na polach można dostrzec komin dawnej cukrowni.
Warto pojechać na kraniec Poturzyna. Tam znajduje się cmentarz żołnierski, na którym spoczęło ponad 1300 żołnierzy przeciwnych armii z I wojny światowej. Łączy ich pomnik z figurką Madonny, która upamiętnia tragiczną śmierć córki Woyciechowskiego – Marii. Autorem rzeźby jest utalentowany rzeźbiarz warszawski – profesor Konstanty Hegel. Inną jego rzeźbę znajdziemy na dawnym cmentarzu grekokatolickim i prawosławnym.
ZAMOJSZCZYZNA NIEZWYKŁA: PROPOZYCJE WYCIECZEK NA WAKACJE 2019
Historia odkopana
Na przykościelnym placu w Dyniskach Starych, dawnym przycerkiewnym cmentarzu, pod kołami ciągnika zapadła się ziemia. W ten sposób odnalazł się grobowiec Izadory i Juliana Skólimowskich, właścicieli Dynisk i kilku innych majątków. W miejscu stoi teraz krzyż i odnaleziony kamień z inskrypcją poświęconą pani Izadorze. Skólimowscy byli światłą patriotyczną rodziną. Finansowo wspomagali powstańców styczniowych. Podczas walk we wsi mieścił się szpital powstańczy. W bojach uczestniczył syn Juliana – Józef, któremu potem ojciec przepisał dwa folwarki Magdalenkę i Ulików (w pierwszej miejscowości nowy właściciel założył piękny park, w drugiej wybudował fabrykę płatków ziemniaczanych).
Dwór Juliusza i Izadory Skólimowskich rozłożony był w Dyniskach Starych. Otoczono go parkiem, który miał równać się parkowi w Łańcucie. Z alejkami, przepięknymi mostkami łączącymi stawy i urokliwymi alejami dębowymi prowadzonymi do dworów w Dyniskach, Magdalence i Ulikowie.
Dwór w Dyniskach był ośrodkiem życia kulturalnego. Bywali tu przedstawiciele elit lwowskich i przedstawiciele okolicznych dworów. W latach 50. XIX w. urlopował tu węgierski kompozytor Franciszek Liszt. Udzielał lekcji muzyki najmłodszemu synowi Skólimowskich – Władysławowi.
Zakochany Artur i Wanda
Najsłynniejszym gościem był lwowski artysta malarz Artur Grottger, spokrewniony z właścicielką majątku Izadorą Skólimowską. Na jej zaproszenie przyjechał do Dynisk 16 czerwca 1866 roku. To nie dla niej jednak przybył do Dynisk, lecz dla młodziutkiej Wandy Monné, która w tym uroczym zakątku spędzała wakacje.
Młodzi poznali się kilka miesięcy wcześniej na balu karnawałowego we Lwowie. Wanda, o "urzekająco pięknej urodzie" miała wówczas niespełna 16 lat. Artur był od niej straszy o lat 12. W miłości ta różnica wieku nie miała znaczenia. Wkrótce doszło do zaręczyn.
W Dyniskach zakochani spędzali ze sobą wiele czasu. Wyruszali na konne przejażdżki. Razem chodzili kilka kilometrów na nabożeństwa do pobliskiego Uhnowa. Spacerowali po pięknym parku i okolicznych łąkach. Miłość i atmosfera dworu, w którym żyły wciąż wspomnienia niedawnego powstania wyzwoliła w artyście wenę twórczą. Artur dużo pracował. Wanda pozowała mu do postaci słynnego cyklu rysunków "Wojna" i "Lituania", poświęconych powstaniu styczniowemu na Litwie. Jeden z biografów artysty napisał, że "Tutaj w patriotycznej atmosferze domu owianego tradycją powstańczą doszedł Grottger w sztuce do najwyższych szczytów swojej twórczości, a w miłości przeżył najsilniejsze uniesienia". W Dyniskach pod wpływem Wandy stworzył kartony "Duch" i "Widzenie" uznane za najpiękniejsze osiągnięcie Grottgera jako artysty. Sam artysta wspominał: "Dyniska będę kochał już do śmierci, bo tu zaznałem pierwszy raz prawdziwej miłości".
Podczas jednego ze spacerów zakochani dotarli pod piękną sosnę. To była jedna z ostatnich wspólnych chwil idylli. Wanda wezwana przez matkę, niezbyt przychylnie nastawioną do Artura, 28 czerwca wróciła do Lwowa. Artur został w Dyniskach, by skończyć pracę nad "Lituanią". Ukochanej już nie spotkał. Gdy w połowie lata, wrócił do Lwowa, matka Wandy, aby nie dopuścić do spotkania, wywiozła ją z miasta.
W grudniu 1866 r. Grottger wyjechał do Paryża. Był już wtedy poważnie chory na gruźlicę. Rok później zmarł w Amelies-les-Bains we francuskich Pirenejach.
Wanda choć zgodnie z obietnicą daną ukochanemu wyszła za Karola Młodnickiego, artystę malarza, który był najserdeczniejszym przyjacielem Grottgera, pozostała jednak na zawsze wierna swojej pierwszej miłości. Sprowadziła jego prochy do Lwowa, sprzedając swoje kosztowności i podjęła od rodziców część sumy posagowej.
Śladem miłości
W Dyniskach nie ma już modrzewiowego dworu. Spłonął podczas ostatniej wojny podpalony przez ukraińskich nacjonalistów. Na polach Magdalenki przez dziesiątki lat stała samotna sosna – pamiątka słynnej miłości. Jeszcze przed wojną miał na niej wisieć obraz Najświętszej Panienki, własnoręcznie namalowany przez artystę. U schyłku lat 70. sosna zaczęła powoli, lecz systematycznie umierać. Ponoć przez toksyczne odchody bocianów, które umiłowały sobie to miejsce. Ponoć od piorunów, które nie mając na tej równinie w co walić, uderzały w drzewo. Ponoć od chemikaliów, które składował przy niej PGR. Ostatecznie sosna została powalona 24 marca 2011 roku podczas śnieżnej nawałnicy. Informuje o tym tabliczka z informacją o tym zdarzeniu. Warto odwiedzić to miejsce. Zadumać się przy rzeźbie Artura i Wandy.
Śladem przeszłości są też groby Skólimowskich oraz Sulimirskich, właścicieli sąsiedniego majątku Magdalenka, znajdujące się na dyniskim cmentarzu. Ducha artysty można poczuć w miejscowym kościele, gdzie można przeczytać o wizycie słynnego kompozytora.
Warto zajrzeć, warto wiedzieć
#Będąc w gminie Ulhówek wybierzcie się na spacer po okolicy. Odwiedźcie przepięknej urody drewnianą cerkiew grekokatolicką w Korczminie z 1658 roku. Zajrzyjcie do Budynina, gdzie w dawnej drewnianej cerkwi (dziś kościele rzymskokatolickim) zachowały się wspaniałe polichromie z 1892 roku. Nie omińcie drewnianej dzwonnicy. Obowiązkowo na szlaku powinien znaleźć się też Szczepiatyn oraz Tarnoszyn.
#W gminie Telatyn na uwagę zasługuje grodzisko Posadów usytuowane na cyplu lessowym wysuniętym w dolinę rzeki Kamień (dopływ Huczwy). Obiekt ma wspaniale zachowany kształt pierścieniowaty z kolistym majdanem o wymiarach 58-79 metrów otoczonym podwójnym wałem oraz fosą. U podnóża ks. Andrzej Łuszcz urządził malownicze miejsce "Gród Posadów", na którym co roku odbywają się charytatywne imprezy.
# Podróżując po gminie Telatyn, warto zobaczyć murowany kościół parafialny (dawna cerkiew greckokatolicka) z około 1875 roku w Posadowie, murowaną kaplicę św. Antoniego z 1. połowy XIX wieku i drewnianą kapliczkę św. Jana Nepomucena z 1. połowy. XIX wieku w Kryszynie. Warte odwiedzenia są także kościół parafialny (dawna cerkiew greckokatolicka) z 1846 roku w Nowosiółkach i dworek w Żulicach wraz z pozostałością kompleksu parkowego.
#W Nowosiółkach Poturzyńskich w 1805 roku przyszedł na świat Edward Rastawiecki, historyk sztuki, geograf, archeolog, pisarz, współpracownik miesięcznika naukowego "Biblioteka Warszawska". Brał czynny udział w założeniu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie. Wydał książki "Monety dawnej Polski", "Monografia dawnej Polski" oraz "Słownik malarzów polskich". Zmarł w 1874 r. w Warszawie.
CZYTAJ TAKŻE: KONKURS DLA PODRÓŻNIKÓW. WYGRAJ NAGRODY OD GALERII TWIERDZA
Napisz komentarz
Komentarze