Do końca nikt nie wierzył, że wojna wybuchnie. Trwały jednak przygotowania zakrojone na szeroką skalę do obrony przed ewentualnym atakiem Niemiec na Polskę.
Po inwazji i aneksji Czech i Moraw w marcu 1939 roku, a zwłaszcza po przemówieniu Hitlera wygłoszonym 28 kwietnia w Reichstagu o wypowiedzeniu przez Niemcy paktu o nieagresji z Polską, sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Najbardziej zagrożone ewentualną aneksją były tereny zachodniej Polski i dawnego zaboru pruskiego. Z tą myślą, co cenniejsze i ważniejsze dobra przemieszczano na wschód Polski i ukrywano je.
Rękopisy ukryte w podziemiach
Zamojszczyzna w planach polskiego sztabu miała stanowić tylko głębokie zaplecze dla ewentualnego frontu polsko-niemieckiego. Sądzono, że jest bezpieczna. Dlatego już w czerwcu 1939 r. został przewieziony do Zamościa depozyt jednego z banków katowickich i złożony w kościele pofranciszkańskim. Do Zamościa trafiły również liczne zbiory rodziny Tarnowskich z zamku w Suchej Beskidzkiej, które schowano w ratuszu. Były to m.in. niezwykle cenne kolekcje starej broni oraz książek ze zbiorów arcyksięcia Habsburga z Żywca.
Z kolei dwadzieścia dziewięć skrzyń z archiwaliami diecezji chełmińskiej w Pelplinie tuż przed 1 września przywiózł do Zamościa tamtejszy diecezjalny konserwator – ksiądz Antoni Liedtke (ten sam, który wcześniej wywiózł z Pelplina bezcenną Biblię Gutenberga). W skrzyniach sprowadzonych do Zamościa znajdowały się między innymi takie skarby, jak: 411 starych rękopisów, 797 szesnastowiecznych zabytków polskiego piśmiennictwa i 600 inkunabułów, a także wyposażenie samej katedry pelplińskiej. Skarb ten ukrywano w zamojskiej kolegiacie aż do 1943 roku. Dopiero wtedy Niemcy wpadli na jego trop i całość skonfiskowali.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze