– W naszym hufcu działa teraz ponad 350 harcerzy i zuchów. Młodzieży nie brakuje. Kłopot jest jednak z doświadczonymi instruktorami. Wielu, jakiś czas temu odeszło od harcerstwa. Chcemy namówić ich do powrotu – mówi harcmistrz Sława Bilska, zastępca komendanta Hufca ZHP Zamość im. Dzieci Zamojszczyzny. – Trzeba też przypomnieć o chlubnej historii zamojskiego harcerstwa. Okazją będzie obchodzona w tym roku setna rocznica założenia naszej, zamojskiej organizacji. Przygotowania już trwają. A to dopiero początek!
Sympatyczna pani harcmistrz jest pełna energii i optymizmu. Nic dziwnego. To są przecież najważniejsze cechy dobrego skauta.
"Harcerz jest zawsze pogodny. Nie zniechęca się, nie zraża, nie zna co to dąsy. Szczególnie w chwilach niepowodzenia obce są harcerzowi wybuchy prostactwa, nie klnie wtedy i nie przezywa: zmusza się raczej do milczenia i uśmiechu. Jasność bije z jego twarzy" – czytamy w wydanym w latach 30. ub. wieku popularnym "Drogowskazie harcerskim". "Harcerz zna swój cel życia i zdąża do niego wytrwale, zapatrzony w gwiazdę przewodnią swych ideałów".
Jak zapewniali autorzy przewodnika, każdy członek tej organizacji wiedział (a przynajmniej powinien wiedzieć!) co jest dobre, a co złe, bo ufał Opatrzności Bożej. Dzięki temu żadna trwoga i opresja nie były mu straszne. Niestety, nawet dziarskim harcerzom zdarzały się niepowodzenia. One jednak jeszcze bardziej hartowały ich wolę. Nauka z nich wypływająca pomagała zresztą w podejmowaniu życiowych decyzji oraz wzmagała ochotę do przestrzegania zasad.
"Gry hazardowe i w ogóle trwonienie czasu i majątku uważa się za grzech narodowy (...)" – przestrzegali autorzy "Drogowskazu". "Harcerz wie, że czas ma większą wartość od pieniądza i innych dóbr materjalnych, gdyż pieniądze stracone można odzyskać przez pracę i oszczędności, ale czasu straconego nikt nam nie zwróci (...). Kupuje harcerz wyroby polskie i u polskich kupców (...), chce czystości ciała i duszy, aby ją ofiarować dziewczynie, z którą kiedyś założy rodzinę (...), chce harcerz mieć dzieci zdrowe i godne nazwy Polaków".
Pokusy powinny być zatem traktowane, jak "kałuże błotniste", które należy ominąć lub przeskoczyć. Chodzi nie tylko o te, które miały naturę damsko-męską.
"Tytoń i alkohol pożerają corocznie takie sumy, że gdyby je obrócono na oświatę i kulturę, stanęlibyśmy w niedługim czasie, w pierwszym rzędzie narodów" – czytamy dalej w "Drogowskazie". "Alkohol zaciemnia umysł i stopniowo sprowadza człowieka na niziny moralne: wróg to straszny, bo ponętny i umiejący zdradliwie, jak wąż, krok po kroku pełznąć w życie człowieka, sączyć w nie swój zgubny jad. Tysiące rodzin rozbitych, tysiące dzieci i żon nieszczęśliwych, tysiące głuptaków, cherlaków – oto straszny dar alkoholu dla naszego Narodu".
Podobna przestroga znalazła się także w tekście "prawa i przyrzeczenia" dla harcerek. Tak czytamy w omówieniu znajdującego się tam punktu dziesiątego.
"Harcerka brzydzi się wszelkim brudem, unika złego towarzystwa, nie pozwala w swojej obecności nie tylko czynić, ale nawet mówić i dowcipkować nieprzystojnie. Harcerka stroni od trucizn, szkodzących ciału i duszy. Chce zachować zdrowie i siłę dla siebie i dobra ogółu: pragnie dawać dobry przykład drugim: przyczynić się do rozszerzenia zasad wstrzemięźliwości, a przez to do zmniejszenia spustoszenia, jakie złe nałogi sprawiają pośród szerokich warstw narodu".
Poważne zadania stawiano przed młodymi ludźmi w harcerskich mundurkach...
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze