W środę Chełmianka rozgrywała mecz pucharowy z Lechią Gdańsk, więc zespół Tomasza Złomańczuka miał prawo odczuwać zmęczenie. Tymczasem pierwsze minuty należały do przyjezdnych. Podobać mogła się zwłaszcza współpraca Patryka Czułowskiego z Dawidem Niewęgłowski, w wyniku czego kilkukrotnie pod bramką Hetmana było naprawdę groźnie. Gospodarze nie potrafili natomiast zorganizować składniejszej akcji i jedynie po rajdzie Bruno Wacławka zakończonym niecelnym podaniem, kibicom przy KJ 8 mocniej zabiły serca. W 34 min boiskową głupotą wykazał się Rafała Dobrzyński, który próbował zablokować wznawiającego grę z wolnego Patryka Słotwińskiego. W efekcie zawodnik Chełmianki obejrzał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Jednak podobnie jak przed tygodniem w Ostrowcu Świętokrzyskim, drużyna z Zamościa nie potrafiła narzucić rywalom swoich warunków gry. Po zmianie stron przebieg boiskowych wydarzeń wcale nie wskazywał, że jedna z ekip gra z przewagą gracza. To Chełmianka była bardziej poukładanym zespołem, który stwarzał sobie groźniejsze okazje bramkowe. Po stronie Hetmana dwukrotnie z dystans próbował Patryk Słotwiński, dwukrotnie też uderzał Paweł Myśliwiecki, ale zespół Jacka Ziarkowskiego nie wypracował sobie ani jednej setki. Trudno jednak o to, gdy gra się bardzo schematycznie i w jednostajnym tempie, a żaden z zawodników nie potrafi poderwać kolegów do walki.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze