Na Zamojszczyźnie pięknie się odnalazłem. Zamość i jego unikatowa architektura oraz m.in. malownicze Roztocze były dla mnie ważnym odkryciem. Wrosłem tutaj i trudno mi sobie wyobrazić inne miejsce do życia – opowiada Henryk Szkutnik. – Jednak moje malarstwo ma także związek z ludźmi i wrażeniami z miejsc, w których mieszkałem wcześniej. Wszystko się jakoś splotło, nawarstwiło.
Tyłem do szkoły
W różnych źródłach można znaleźć informację, iż Henryk Szkutnik urodził się w 1950 r. w Lubartowie. On sam jednak tłumaczy, że tak się rzeczywiście stało, ale tylko dlatego, że tam była najbliższa w okolicy porodówka. Rodzina artysty mieszkała tak naprawdę w miejscowości Jawidz nad Wieprzem. Tam Henryk Szkutnik spędził swoje dzieciństwo.
– W Lubartowie nigdy nie mieszkałem. Natomiast Jawidz jest położony mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Lubartowem i Lublinem. Tam moi rodzice – Stanisława i Bronisław – dostali po rodzicach kilkuhektarowe gospodarstwo i próbowali się na nim urządzić. Ja byłem ich najstarszym synem (potem na świat przyszli Andrzej i Stefan, bracia artysty) – wspomina Henryk Szkutnik. – Rodzice zaczęli gospodarzenie od budowy stodoły i obórki. Potem powstał murowany dom, który tak naprawdę był rodzajem aneksu. Stanowił jakby jedną całość z oborą. Mieszkanie tam było utrapieniem.
Henryk Szkutnik podkreśla, że rodzice zawsze otaczali swoich synów miłością. Jednak rodzina musiała żyć w niewielkim pomieszczeniu.– Spaliśmy z braćmi w jednym łóżku – opowiada Henryk Szkutnik. – Największym kłopotem było jednak to, że nasz dom był wybudowany z cegły zwanej cementówką, bo jak sama nazwa wskazuje: wykonywało się ją z cementu. To był fatalny materiał, który na szczęście wyszedł już z użycia. Trudno było taki budynek ogrzać. I panowała w nim straszna wilgoć. Po ścianach po prostu lała się woda. Zwłaszcza zimą trudno było to wytrzymać. Przez to wszystko nabawiłem się jako dziecko reumatyzmu. Odczuwałem go w nogach. Ból nie dawał mi żyć... Dopiero gdy miałem kilkanaście lat, ojciec wybudował normalny dom z czerwonej cegły. Teraz mieszka tam brat.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze