Kradzież telefonu swojej 9-letniej wnuczki zgłosiła w czwartek (2 stycznia) policji 50-letnia mieszkanka Zamościa. Kobieta była z dziewczynką na zakupach. Dziecko nosiło wartą 700 złotych komórkę w kieszeni. Ktoś "sprytnie" ukradł aparat.
Policjanci, którzy zajęli się sprawą, zaczęli od przejrzenia sklepowego monitoringu. Wiedzieli już kogo powinni szukać. Krążące po mieście patrole wypatrywały konkretnego człowieka. Po kilkudziesięciu minutach policjanci wypatrzyli człowieka podobnego do tego z nagrania. Zatrzymali go. 41-latek przyznał się do kradzieży. Wyznał też, że skradziony telefon przekazał swojej 39-letniej znajomej, mieszkance gminy Stary Zamość. Funkcjonariusze złożyli jej wizytę i odebrali komórkę.
Złodziej usłyszał już zarzut kradzieży. Policjanci przypuszczają, że to on odpowiada za inne tego rodzaju zdarzenia, do których doszło w połowie grudnia w Zamościu. Teoretycznie grozi mu 5 lat więzienia, ale jest recydywistą, więc sąd może orzec wyższą karę. Z pięcioletnią odsiadką musi się liczyć również jego znajoma 39-latka. Jej przedstawiono zarzut paserstwa.
Napisz komentarz
Komentarze