Do podstawówki w Jarczowie uczęszcza 123 dzieci, do jej filii w Wierszczycy 13. W Szkole Podstawowej w Chodywańcach w klasach I-VIII pracuje 11 nauczycieli, a uczy się 17 uczniów. Tyle samo uczniów i nauczycieli jest w podstawówce w Gródku. W każdej z powodu braku dzieci, nie ma kilku klas. Rocznie gmina na utrzymanie szkoły, wynagrodzenie nauczycieli i sprzątaczek przeznacza ponad 700 tys. zł. Przy tych kosztach kształcenie jednego ucznia kosztuje rocznie ponad 40 tys. zł, ale od tego roku wydatki będą większe.
Likwidacji szkół w gminie Jarczów nie było od 2003 r. (wówczas z przyczyn demograficznych zamknięto szkołę w Nedeżowie). W tym roku samorząd zmian nie uniknie. Powodów jest kilka. Między innymi uwagi Regionalnej Izby Obrachunkowej, która proponuje przyjrzeć się gminnym wydatkom na oświatę pod katem niegospodarności (rocznie gmina dokłada do oświaty ok. 2 mln zł).
Wójt Tyrka podkreśla, że nie tylko o pieniądze chodzi.
– Wbrew pozorom działamy dla dobra uczniów. Chcemy, żeby mieli dobre warunki do nauki. Poza tym istotny jest też aspekt logistyczny tej decyzji. W Jarczowie mamy jedyną stołówkę, do pozostałych szkół posiłki dowozimy. Do uczniów w terenie trafia tylko drugie danie. Posiłki często są już zimne. Poza tym w Jarczowie mamy salę gimnastyczną, której w Gródku i Chodywańcach brakuje, bibliotekę na miejscu, dobrze wyposażone pracownie, różne zajęcia pozalekcyjne – wylicza wójt Tomasz Tyrka. Te same argumenty przedstawiał na sesji przed rodzicami uczniów proponowanych do likwidacji szkół, którzy na nią przybyli.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze