W wypadku nieprzystąpienia do omłotu sprawę będziemy traktować, jako sabotaż gospodarczy. Ponadto zawiadamia się, że jeśli bez uzasadnienia nie będzie obywatel prowadził omłotu, to maszyna zostanie skierowana na wschodnie tereny, nie zważając na to, że w gromadzie nie dokonano omłotu – groził przewodniczący Gminnej Rady Narodowej Andrzej Kapusta.
Rok później Tadeusz Górak znowu miał kłopoty przez młocarnię, którą sam skonstruował. 27 września 1951 roku prezydium Gminnej Rady Narodowej w Tyszowcach zobowiązywało go, aby po raz drugi, natychmiast przeniósł się z młocarnią do gromady Czermno, bo w przeciwnym razie będzie ścigany przez Milicję Obywatelską.
– Jak skończyła się ta historia nie wiem. Wiem natomiast, że tato był właścicielem tej maszyny do omłotów. Miał pracownika, który, jak to się wtedy mówiło, jeździł z maszyną po okolicznych wioskach – mówi Joanna Chabiera, córka Tadeusza.
Tadeusz Górak(ur. 1914 r.) był najmłodszym z trojga dzieci Ludwika Góraka i Anny Górak z domu Pakulskiej. Jego ojciec pracował jako ogrodnik we dworze w Świdnikach pod Miączynem (dwór spalił się podczas I wojny światowej).
O losach Tadeusza Góraka przeczytasz w papierowym wydaniu "Kroniki Tygodnia"
Jeśli chcesz podzielić się z nami swoją historię rodzinną napisz do autora [email protected] lub zadzwoń (84) 62 70 011
Napisz komentarz
Komentarze