Jak dla mnie to o kilka za dużo, ale jeżeli będzie miało to przełożenie na kumulację wrażeń, to z przyjemnością odwołam te słowa. Zajrzałem w niedzielę do Krasnobrodu i przeczucie mnie nie pomyliło. Wraz z całkiem liczną grupą kibiców zobaczyliśmy, dlaczego nasza swojska liga cieszy się taką popularnością. Była czerwona kartka, po której paradoksalnie miejscowi dopiero zaczęli grać w piłkę. Był gol dla gości z woleja, którego nie powstydziłaby się żadna ze światowych telewizji. Były też zachwyty, żal, rozpacz i… kiełbaski z grilla. Na jednej ławce dziarski Jacek Paszkiewicz, nieopodal energiczny Krzysztof Pardo. Obaj panowie 40+, obaj rwący się do gry i obaj… niezgłoszeni do rozgrywek przez swoich działaczy. Ponoć tym ostatnim zabrakło czasu. A szkoda, bo z pewnością co nieco jeszcze młodzieży by pokazali.
„Najciekawsza liga świata” nie byłaby sobą, gdyby już „na dzień dobry” nie przyniosła kilku niespodzianek. A to Omega tylko zremisowała, a to Tanew utknęła na Granicy, a to znowu victorię odniósł beniaminek z Turobina. Z grona potentatów na wysokości zadania stanęło jedynie Roztocze, a na uwadze warto mieć również Pogoń, która już w Obszy potwierdziła, że trzeba będzie się z nią liczyć. Radziłbym żmudnie zbierać wszystkie punkciki już od pierwszej kolejki, bo kto wie, co przyniesie nam przyszłość. Ubiegłoroczny sezon pokazał, że warto być w czubie tabeli w każdym momencie. Oby do podobnej sytuacji tym razem nie doszło, ale losu nie da się oszukać.
Napisz komentarz
Komentarze