Kilka minut nawalnego deszczu wystarczyło, aby drogi zamieniły się w rwące potoki. Przez dwa gospodarstwa przelała się rzeka wody i mułu. Sołtys Staszica akurat wracał autem do domu.
– To trwało jakieś 10 minut. Wiał silny wiatr. Lało jak z cebra, padał grad. Tam, gdzie ja mieszkam, było spokojnie, ale wiem, że po drugiej stronie Staszica nawałnica porobiła wiele szkód w uprawach – opowiada Mateusz Sadzaj.
Straty oszacowano, ale co z odszkodowaniami? O tym przeczytaj w Kronice Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze