Ale warto zauważyć, że w ogóle w krasnobrodzkiej piłce nożnej dzieje się coś pozytywnego. Na początku rywalizacji ligowej zwycięstwa Igrosu jeszcze tak nie przemawiały do wyobraźni, bo zespół ten za rywali miał głównie beniaminków, spośród których większość ewidentnie prezentuje poziom A-klasowy. Pierwsze stopnie schodów zaczęły się w dziewiątej kolejce. Zwycięstwa nad Olimpiakosem i Roztoczem nakazują z większym respektem patrzeć na ambitne plany klubu piłkarskiego z Krasnobrodu. A w tym klubie nikt oficjalnie nie mówi o awansie, choć o IV lidze niejeden już przebąkuje. Bo dla takiego Marka Margola, który staje się już ikoną krasnobrodzkiej piłki nożnej, nadarza się w końcu szansa reprezentowania Igrosu na wyższym poziomie niż „okręgówka”.
Igros przez parę ładnych lat miał drużyny młodzieżowe, odnoszące sukcesy w rozgrywkach okręgowych. Juniorzy wygrywali ligę, ale niewielu z nich przebijało się do pierwszej drużyny. I to był jeden problem. Kolejny – to frekwencja na treningach. Teraz jest nieźle. Od trzynastu do piętnastu zawodników na zajęciach dwa, trzy razy w tygodniu – to w Igrosie jest teraz standard. Klubowi działacze utrzymują, że decyduje o tym przede wszystkim charyzma trenera Paszkiewicza, który potrafi stworzyć odpowiednią atmosferę. Także to, że w końcu w Krasnobrodzie dzieje się coś warte tego, by się w to zaangażować. I to, że zespół osiąga dobre wyniki. Klubowi działacze twierdzą również, że ich zespół jest w stanie skutecznie rywalizować z Omegą o awans. W tej sytuacji wiele jest w gestii władz miasta. Awansować można, tylko potem trzeba sprostać pewnym wymogom: w zakresie sportowym, finansowym i infrastrukturalnym.
Napisz komentarz
Komentarze