Siwawy staruszek ubrany w elegancki garnitur, dokładnie wyprasowaną białą koszulę, w kapeluszu przechadzał się między szkolnymi korytarzami szczebrzeszyńskiej podstawówki. Zwykle coś nosił pod pachą: a to dużą teczkę, a to przynajmniej dziennik, czasem nawet skrzypce w futerale. Uczył w tej szkole, ale nie muzyki, tylko języka ojczystego. Nazywał się Jan Nawrocki. Tak przedstawia nam swojego wychowawcę w latach 1983-85, w podstawówce pani Ewa, nasza czytelniczka. Mówi, że lekcje z nim nie były nudne, ale żeby czasem minęły szybciej czy na przykład nie było odpytywania, uczniowie mieli na profesora sposób.
Chcecie poznać więcej takich historii? Sięgnijcie po nową Kronikę Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze