W Tyszowcach na pl. Konfederacji Tyszowieckiej z inicjatywy burmistrza Andrzeja Podgórskiego i Samorządowego Centrum Kultury ponad dwa tygodnie temu postawiono pojemnik w kształcie serca. Zapowiedziano, że pierwsza zbiórka nakrętek prowadzona będzie po to, by wesprzeć Angelikę Zienkiewicz, która dwa lata temu po urodzeniu córeczki dostała wylewu. Od tego czasu minęły 2 lata. Angelika dalej nie odzyskała pełnej sprawności ani świadomości, dlatego potrzebuje regularnej rehabilitacji, a ta kosztuje (obecnie jeździ na 2-tygodniowe turnusy co dwa tygodnie, jeden turnus kosztuje ok. 8-9 tys. zł). Można ją wspierać, m.in. zbierając nakrętki.
– Widzę, że żona fizycznie idzie do przodu, jeszcze kiedyś była jak świeczka, teraz widzę, że są postępy. Tylko ze zrozumiem bywa różnie. Angelika nie wykonuje też poleceń. Wydaje mi się, że rozumie co do niej mówimy, czasem się uśmiechnie, czasem sama podniesie rękę, ale jeszcze dużo przed nią – mówi mąż Angeliki Marcin Zienkiewicz, przy okazji dziękuje za pomoc każdemu i prosi o dalsze wsparcie.
– Gdy ogłosiliśmy zbiórkę nakrętek, ludzie się sami zgłaszali, że mają już jakieś nazbierane. My też jeździmy je od nich odbierać. Nie jest trudno zbierać nakrętki do słoika czy reklamówki. A tyle można w ten sposób dobrego zrobić – dodaje Karolina Wasyluk, siostra Angeliki. Mówi też, że oprócz nakrętek do zbiórki nadają się plastikowe sztućce, można je umyć po użyciu i też odłożyć.
Dla Angeliki raz już uzbierano całą naczepę tira. Ludzie zbierają na drugą. Efekty widać. Tyszowieckie serce zapełniło się w niespełna tydzień. Opróżniono je (nazbierało się 4 worki nakrętek) i znowu można dorzucać nakrętki.
Zbiórki nakrętek to popularna forma pomocy osobom potrzebującym. Najczęściej takie zbiórki prowadzą szkoły. Czasem pudełka na nakrętki ustawiane są w sklepach lub instytucjach.
– W samych Rachaniach mamy cztery punkty zbiórek – we wszystkich szkołach, piąty jest bezpośrednio u mnie. Obecna sytuacja jednak zbiórkom nie służy – informuje sołtys sołectwa Rachanie Iwona Seńko. A w Rachaniach ludzie chętnie nakrętki zbierają i to od lat, dlatego szkoda byłoby to zatracić. Dwa razy do roku z sołectwa zabieranych jest po 40 worków nakrętek. Pieniądze ze sprzedaży przekazywane są na konto Hospicjum im. Małego Księcia w Lublinie.
– W ubiegłym roku za nakrętki jedna rodzina miała zasponsorowany wyjazd wypoczynkowy do Suśca. Warto pomagać. A takie odkładanie nakrętek nic nas nie kosztuje, a pomaga się i ludziom, i środowisku – dodaje Iwona Seńko. Ona i mieszkanka Werechań Marta Machowska doszły do wniosku, że w Rachaniach, m.in. tak jak w Tyszowcach, w ogólnodostępnym miejscu powinno stanąć serce na nakrętki.
"Zamiast marzyć o sercu, że fajnie byłoby gdyby i u nas stanął taki kosz, bierzemy się do działania. Każda złotóweczka się przyda"– napisała na profilu sołectwa Rachanie Iwona Seńko. A Marta Machowska założyła na portalu zrzutka.pl zbiórkę pieniędzy na pojemnik ("Kosz na zakręcone nakrętki w Rachaniach").
– Nie miałam pojęcia, że to tak kosztowne. Najtańsza oferta, jaką dostałam z Chełma, na pojemnik wielkości 2 na 1,60 m to ok. 2300 zł. Mam nadzieję, że uda nam się zebrać taką kwotę i serce zamówić – mówi Marta Machowska. Zbiórka zakończy się za ponad miesiąc. Jeśli do tego czasu nie będzie pełnej kwoty, to pieniądze zostaną przekazane na Hospicjum im. Małego Księcia.
Nakrętki
Ceny nakrętek są różne, od kilkudziesięciu groszy do złotówki, w zależności od ilości surowca i regionu. Na kilogram potrzeba 300-500 korków, 120 litrowy worek, który waży ok. 13 kg, to ponad 5,6 tys. sztuk nakrętek. Na tonę potrzeba ok. 65 takich worków. Sprzedane nakrętki są mielone i oczyszczane, a potem wtórnie wykorzystywane do produkcji folii LDPE, opakowań do chemii gospodarczej i innych artykułów z tworzyw sztucznych.
Napisz komentarz
Komentarze