17 września odbyło się sejmowe głosowanie w sprawie projektu zmian w ustawie o ochronie dla zwierząt nazywaną także „ustawą futerkową”. Aż 35 członków Zjednoczonej Prawicy, w tym posłowie Solidarnej Polski, zagłosowało przeciwko planowanym zmianom, a 15 posłów „Porozumienia” wstrzymało się od głosu. Wtedy Jarosław Kaczyński, prezes PiS, zawiesił w prawach członka partii 15 posłów PiS, wśród nich Sławomira Zawiślaka, który nie brał udziału w głosowaniu.
W końcu propozycje zmian w ustawie trafiły do sejmowej "zamrażarki", ale posłów nie odwieszano. Trwali w tym dziwnym stanie wiele tygodni. Ostatnio 13 posłów PiS odwieszono. Bo znowu są potrzebni. Tłumaczył to mediom Marek Suski, wiceprzewodniczący klubu PiS.
– Nadchodzą kolejne posiedzenia Sejmu, są ważne ustawy, będzie przyjmowany wkrótce budżet. Zawieszenie jest formą pewnego rodzaju ostrzeżenia, pewnej kary za złamanie dyscypliny, ale jak wiadomo kary mają swój czas – wyjaśniał Suski. Dodał także, że PiS nadal ma w Sejmie większość.
Jednak dwóch „rebeliantów” wówczas nie odwieszono. Chodzi o posłów Lecha Kołakowskiego i Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Obaj zapowiadali nawet ewentualne odejście z partii. Wygląda na to, że Jarosław Kaczyński ostatecznie w tej sprawie... zmiękł. „Postanowieniem Rzecznika Dyscyplinarnego z dnia 18 listopada 2020 umorzono postępowanie dyscyplinarne w sprawie naruszenia Statutu PiS" – napisał na Twitterze Krzysztof Sobolewski, przewodniczący Komitetu Wykonawczego Prawa i Sprawiedliwości. „W związku z tym wygasa decyzja prezesa z dnia 17 września 2020 r. o zawieszeniu w prawach członka Jana Krzysztofa Ardanowskiego i Lecha Kołakowskiego”.
Tyle. Widać, że partyjne młyny mielą powoli i nikomu nie muszą się ze swoich decyzji tłumaczyć. Ale bez posłów trudno jednak rządzić.
Napisz komentarz
Komentarze