Obaj panowie od kilku lat amatorsko zajmują się kolarstwem, najpierw wyruszając w długie rowerowe trasy "na własną rękę", a od 2-3 lat także startując w różnych amatorskich imprezach. Na co dzień razem nie tylko jeżdżą na rowerach, ale też pracują – w spółce Spomasz Zamość, zajmującej się produkcją maszyn i urządzeń dla przemysłu spożywczego.
– Najpierw wyruszałem w kilkunasto-kilkudziesięcio kilometrowe trasy. Moją pierwszą długodystansową eskapadą był udział w Maratonie "Piękny Wschód", gdzie w okolicy Lubartowa do pokonania w formule non-stop mieliśmy trasę o długości ok. 500 km. Wraz z kolegą Adamem przejechaliśmy ją w czasie niespełna 24 godzin. Udział w tym maratonie był dla nas kwalifikacją do ultra maratonu Bałtyk – Bieszczady Tour – tłumaczy nam Mariusz Małys.
Adam Biczak miał za sobą jeszcze inny maraton kolarski – Pierścień Tysiąca Jezior, wyścig rozgrywany na Mazurach, w którym trzeba było przejechać aż 610 km.
– Podczas tych imprez rozmawialiśmy z innymi zawodnikami i dowiedzieliśmy się, że jest w kraju organizowany ultra maraton kolarski, w którym trzeba przejechać Polskę na ukos – ze Świnoujścia do Ustrzyk Górnych. To ogromny dystans – 1008 km do pokonania "na raz". Stwierdziliśmy, że warto sprawdzić czy damy radę tyle przejechać. Mieliśmy już kwalifikację z Lubartowa, więc zgłosiliśmy swój start w BB Tour – opowiada Adam Biczak.
Na liście startowej BB Tour było ok. 280 zawodników. Wyruszyli w grupach ze Świnoujścia 20 sierpnia. Każdy zawodnik miał GPS umożliwiający śledzenie pokonywanej przez niego trasy. Oprócz tego także tradycyjną książeczkę, w której trzeba było zebrać pieczątki z 14 punktów kontrolnych rozmieszczonych w różnych miejscach maratonu. Warunkiem pomyślnego ukończenia maratonu było przybycie do Ustrzyk Górnych w czasie krótszym niż 70 godziny. Rekordzistom zajmuje to nieco ponad 35 godzin!.
Obaj zamojscy zawodnicy z dużym zapasem czasu dojechali do mety w Bieszczadach. W ultra maratonie nie ma cennych nagród, zawodnicy otrzymują jedynie medale i stroje kolarskie.
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze