– Policja zabrała mi prawo jazdy (kategorii A, B i C). Ta decyzja została podtrzymana przez zamojskie Starostwo Powiatowe. Ponadto wniesiono do Sądu Rejonowego w Zamościu (15 grudnia 2014 r.) sprawę przeciwko mnie – wspomina Marek Wróbel. – Zostałem ukarany grzywną. Postanowiłem walczyć. Nie wiedziałem na co się decyduję...
W 2014 r. ten mężczyzna – jak tłumaczy – nieprzepisowo wyprzedził swoim autem inny pojazd. Stało się to na skrzyżowaniu w podzamojskim Płoskiem. Zauważyli to policjanci. Panu Markowi zabrano wówczas prawo jazdy. Był tym zdruzgotany.
– Przedstawiałem swoje racje, tłumaczyłem, prosiłem, ale nikt nie chciał mnie słuchać To wszystko trwało latami! – mówi Marek Wróbel. – Ale jak się niedawno okazało to ja miałem rację!
Mężczyzna (mieszka w Zawadzie, gm. Zamość) odwołał się od wyroku Sądu Rejonowego. Wydawało się, że niewiele tym wskórał, bo zamojski Sąd Okręgowy 26 marca 2016 r. podtrzymał wyrok pierwszej instancji. Jak tłumaczy, to była jednak przegrana bitwa, nie wojna. Bo Marek Wróbel w Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Zamościu domagał się także uchylenia decyzji starostwa o zabraniu mu prawa jazdy.
Pozornie nie miał mocnych argumentów. Wydawało się, że w tej sprawie fakty mówią same za siebie, a... z przepisami nie da się dyskutować. "Od dnia 31 marca 2014 do 31 marca 2015 r. otrzymał łącznie 27 punktów za naruszenie przepisów ruchu drogowego" – można przeczytać w uzasadnieniach kolejnych wyroków. W tej sytuacji prawo jazdy musiało być zatrzymane. Kierowcy za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym należała się też grzywna (zasądzono ją w wysokości 700 zł). Tyle.
– Co można było zrobić? Nie chcę teraz mówić w jak przykry dla mnie sposób odbywały się rozmowy z zamojskimi policjantami, prawnikami, urzędnikami itd. Według nich od razu byłem na straconej pozycji. W ten sposób jednak rujnowano moje życie – wspomina Marek Wróbel. – Nie chciałem się z tym pogodzić. Próbowałem np. dowieść, że liczba przyznanych mi punktów karnych za to skrzyżowanie w Płoskiem była za duża, po prostu niesprawiedliwa.
Marek Wróbel wniósł odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie. Domagał się uchylenia decyzji zamojskiego SKO. Efekt?
"Analiza stanu prawnego oraz stanu faktycznego niniejszej sprawy prowadzi do wniosku, że naruszenia przepisów o ruchu drogowym, których dopuścił się skarżący miały miejsce w okresie, w którym nie było przepisu nakładającego sankcję w postaci zatrzymania prawa jazdy" – czytamy w jego uzasadnieniu. "(Stało się to) przed wejściem w życie ustawy zmieniającej w dniu 18 maja 2015, ale już po uchyleniu przepisu art. 138 prawa o ruchu drogowym".
Lubelski WSA uznał, że nie wolno "automatycznie" stosować przepisów nowej ustawy do "stanów prawnych (czyli zdarzeń) mających miejsce i zakończonych przed datą wejścia nowej ustawy". To nie wszystko.
Więcej na ten temat w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze