Kobieta zgłosiła policji, że ofertę sprzedaży urządzenia znaleźli w internecie w grudniu. Za sprowadzenie koparko-ładowarki do Polski i dostawę mieli zapłacić 22 tys. zł. Taką umowę zawarli z firmą handlującą sprzętem. Na początek wpłacili ponad 12 tys. zł. Resztę mieli przekazać później.
Po kilku dniach małżonkowie dowiedzieli się, że koparka utknęła na granicy i muszą wpłacić pozostałą kwotę, aby zamówienie zostało zrealizowane. To wzbudziło ich podejrzenia. Postanowili odstąpić od umowy. Sprzedawca obiecał zwrócić im pieniądze. Mijały tygodnie, a po pieniądzach nie było śladu. Kontakt z handlarzem się urwał.
Wyjaśnieniem sprawy zajmuje się teraz policja.
Napisz komentarz
Komentarze