Większość dokumentów została właśnie przekazana do Archiwum Państwowego w Zamościu. Niebawem trafi tam cały, unikatowy zbiór. To wiele pożółkłych stron, które wymagają jeszcze odpowiedniego zabezpieczenia i szczegółowego opracowania. I zostanie to wykonane!
Druki i podziemia
– Gdy przypadkowo natknęliśmy się na to znalezisko, byliśmy podekscytowani – opowiada Adam Gąsianowski, fotograf oraz właściciel Muzeum Fotografii w Zamościu. – Początkowo nie wiedzieliśmy z czym mamy do czynienia. To były jakieś spisy, rachunki, weksle, książeczki wkładowe, listy, ulotki, afisze. Zobaczyliśmy ich setki! Spisano je odręcznie lub w formie drukowanej. Można było na nich zobaczyć całe kolumny nazwisk, w tym wiele żydowskich, pieczątki przedwojennych instytucji z Zamościa, powiatu zamojskiego, ale także Lwowa, Warszawy czy Wilna. Wszystko było brudne, zakurzone... Coś pięknego! Niespodziewany dotyk historii mojego miasta, widome świadectwo istnienia świata, który dawno już przeminął.
Takie wrażenie nie jest bezpodstawne. Historia monumentalnego, franciszkańskiego kościoła w Zamościu jest wyjątkowa, fascynująca. Przykładów na to nie brakuje. W miejscu, gdzie stoi świątynia funkcjonowała np. kiedyś giełda. Był to okazały budynek, w którym kupcy mogli się na jakiś czas zatrzymać oraz przechowywać swoje towary. Gmach giełdy zaprojektował Bernardo Morando, słynny włoski architekt.
Cały artykuł dostępny tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze