We wtorek, 23 czerwca 2015 r. Łukasz poszedł rano do pracy do Samorządowego Ośrodka Kultury w Komarowie-Osadzie, gdzie od 4 miesięcy był na stażu. Źle się czuł. Rano zwolnił się i poszedł do przychodni. Mówił, że boli go w mostku i w klatce piersiowej. Lekarka, która go badała przepisała mu tabletki i maść. Młody mężczyzna wrócił do pracy.
Około godz. 15.00 ból w klatce piersiowej stawał się coraz bardziej ostry. Łukasz miał problemy ze złapaniem powietrza i przełykaniem wody. Zadzwonił do kolegi, aby zawiózł go do lekarza. Ten nie mógł tego dnia prowadzić samochodu. Zaproponował, że podprowadzi go do ośrodka. Kiedy przeszli około 100 metrów, Łukasz upadł nagle na chodnik. Zsiniała mu twarz. Stracił przytomność.
Kolega zadzwonił na pogotowie. Na pomoc Łukaszowi ruszyła jedna z kobiet. Zaczęła go reanimować. Wkrótce na miejscu znalazła się pielęgniarka, która zaczęła robić nieprzytomnemu masaż serca. Z przychodni przybiegł lekarz, który reanimował mężczyznę do czasu, aż z Zamościa przyjechała karetka pogotowia. Przez kolejne blisko 50 minut to ratownicy kontynuowali reanimację. W międzyczasie przyjechała kolejna karetka. Niestety lekarze nie zdołali uratować życia Łukaszowi. Zmarł na oczach bliskich, sióstr i rodziców, którzy bezsilnie patrzyli jak Łukasz odchodzi.
Napisz komentarz
Komentarze