W bramce Gryfa po raz pierwszy w tym sezonie ligowym wystąpił Kamil Tomczyszyn. W pierwszej połowie „Tomik” popisał się dwiema udanymi interwencjami, ratując swoją drużynę przed stratą bramki. Jednak w 80 minucie popełnił błąd, który mógł mieć przykre konsekwencje. – Dostał szansę, bo na treningach prezentował się równie dobrze, jak Patryk Dobromilski. Po jego ewidentnym błędzie straciliśmy bramkę w okresie, który zwiastował spokojną końcówkę spotkania. Myślał, że piłka przeleci nad poprzeczką, dlatego nie interweniował. A piłka wpadła do siatki. Niestety, strata gola spowodowała, że w naszych poczynaniach znów było dużo nerwowości. Prowadziliśmy już nie 2:0, lecz 2:1. Rywal złapał kontakt i ruszył śmiało do ataków, by wyrównać – komentuje Sebastian Luterek, szkoleniowiec Gryfa.
Cały artykuł tylko w papierowym i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze