Derbowy pojedynek miał zdecydowanego faworyta, którym byli akademicy. Na domiar złego zamościanie musieli radzić sobie bez kilku graczy, ponieważ z powodu kontuzji w meczu nie zagrali Mateusz Gawryś, Karol Małecki, Jakub Kłoda, Hubert Obydź i Patryk Dębiec.
Od pierwszego gwizdka szczególnie mocno rzucał się w oczy brak obu środkowych. Kłoda i Małecki to „chłopy na schwał”, których przepchać bardzo trudno, a do ominięcia trzeba niemałego sprytu i umiejętności. Miejscowi skwapliwie to wykorzystywali i po 10 minutach prowadzili 7:4, wykorzystując spore luki właśnie na środku defensywy żółto-czerwonych. Zamościanie ambitnie jednak ścigali lidera i w 22 min. doprowadzili do remisu 10:10. Szkoda tylko, że w dwóch kolejnych akcjach ze skrzydła przestrzelili, co biało-zieloni błyskawicznie wykorzystali i na przerwę schodzili z trzybramkową zaliczką.
Po zmianie stron lider rozpędził się jeszcze mocniej i w 40 min. prowadził 22:14, a na kwadrans przed końcem nawet 26:16. Wówczas jednak Padwa wzięła się w garść, a sygnał do walki dał kilkoma skutecznymi interwencjami Krzysztof Kozłowski. Na 9 minut przed końcem zrobiło się więc 26:20, a w końcówce dzięki ambitnej postawie zamościanie zdołali zmniejszyć rozmiary porażki, przegrywając ostatecznie różnicą trzech bramek.
- Mecz miał różne oblicza. Na pewno na tle lidera zagraliśmy ambitnie i mimo ogromnych kłopotów kadrowych nie poddaliśmy się – ocenił spotkanie Wiceprezes Padwy Sławomir Tór.
Za tydzień Padwa odpoczywa, natomiast 13 listopada zagra w Przemyślu.
AZS AWF BIAŁA PODLASKA – PADWA ZAMOŚĆ 29:26 (14:11)
PADWA: Kozłowski, Proć – T. Fugiel 5, Puszkarski 5, Szymański 4, Mchawrab 3, Orlich 3, Pomiankiewicz 3, Mehdizadeh 1, Bajwoluk 1, Sz. Fugiel 1, Adamczuk, Sałach, Romańczuk, Olichwiruk, Skiba.
Kary: 12 minut – 12 minut
Sędziowali: Kamil Dąbrowski i Paweł Staniek z Kielc.
Napisz komentarz
Komentarze