Fachowców najlepiej jest szukać pocztą pantoflową – radzi Tomasz Juszczak. – Jeśli pan „X” wykonał świetną robotę w mieszkaniu jednej rodziny, to jest duże prawdopodobieństwo, że i nas nie oszuka. Ale uwaga, to nie jest reguła. Może się niestety zdarzyć, że ekipa, z którą dobrze współpracowało się naszym sąsiadom, nie spełni naszych oczekiwań. I odwrotnie, nasz pan „złota rączka” nie poradzi sobie z wyzwaniami, jakie stawiają mu sąsiedzi. Mimo to osoby z polecenia obdarzamy „kredytem zaufania” – mówi agent.
Sprawna komunikacja
Umiejętności rozmowy z ekipą remontową nabiera się wraz z doświadczeniem. Tak się nieoficjalnie mówi w gronie inwestorów.
– Jeśli ktoś zajmuje się wynajmem na większą skalę, to raczej na stałe współpracuje z fachowcami. Doskonale wie, że sukcesem komunikacji jest sprecyzowanie oczekiwań i elastyczność. Nie zawsze da się wymurować ściankę lub zamontować zlew w danym miejscu. Szczególnie w starych mieszkaniach na fachowców może czekać wiele niespodzianek. Z drugiej strony ekipa wykonuje remont według planu i czasem jej argumenty, że na poprawki jest za późno, są słuszne – mówi Tomasz Juszczak. Agent podkreśla, że w związku z tym ważna jest systematyczna kontrola fachowców i częsta wizyta w remontowanym mieszkaniu.
Podwójna korzyść
Zaletą stałej współpracy z ekipą remontową jest to, że nie musimy martwić się o zastoje w pracach. Ma to szczególne znaczenie, kiedy remontujemy kilka mieszkań jednocześnie lub jedno po drugim.
– Taka współpraca często polega też na wykonywaniu kosztorysów remontów lokali, które akurat mamy na oku. Dzięki tej wiedzy, wiemy, ile trzeba w daną nieruchomość zainwestować. Może się okazać, że cena zakupu plus koszty notarialne itp. plus koszt remontu przewyższą nasze możliwości finansowe lub okażą się nieatrakcyjne z punktu widzenia zysków – zaznacza agent Północ Nieruchomości.
Szukając ekipy remontowej, weźmy pod uwagę 3 oferty. Dlaczego? Po pierwsze, porównamy cenę usług i materiałów, a po drugie – terminy. Wybieramy ofertę pośrednią, nie najtańszą i nie najdroższą.
– Ekipa, która wchodzi do mieszkania, zdaje sobie sprawę, czy lokum wymaga gruntownego remontu, czy lekkiego odświeżenia. Dlatego w tym momencie, po określeniu swoich potrzeb, prosimy o konkretną wycenę. Jeśli brygadzista powie, że nie da się wycenić, nie współpracujemy z nim. Kolejna sprawa, to podpisanie umowy. Nie wpuszczamy ekipy bez podpisania z nią umowy. Warto też na bieżąco spisywać prace, jakie zostały wykonane i zaliczki, które zostały wypłacone. Każdy zapis może być podpisany przez brygadzistę i wtedy nic nam nie umknie – radzi Tomasz Juszczak.
Kontrolujemy prace
Interesy inwestorów, ale i ekipy remontowej chronią przepisy Kodeksu Cywilnego. Warto uświadomić sobie, że inwestorowi przysługuje też gwarancja na wykonane usługi. Nie zapominajmy o pilnowaniu terminów prac, bo zdarza się, że ekipa nie dotrzymuje umówionego terminu.– Nic się nie stanie, jeśli finał prac opóźni się o kilka dni. Gorzej, jeśli mówimy o tygodniach. My jako inwestorzy powinniśmy brać pod uwagę lekkie opóźnienie i nie stosować sztywnych terminów, np. na wprowadzkę lokatorów, bo małe opóźnienia zdarzają się często – mówi agent. Dobrze jest podzielić remont na etapy. Po każdym z nich można zmienić ekipę, jeśli nam nie wywiązuje się z umowy. I na koniec złota zasada – kontrolujemy prace i uczciwie płacimy fachowcom.
Napisz komentarz
Komentarze