Pożar wybuchł około południa, w piątek 1 kwietnia. Strażacy szybko zjawili się na miejscu. Wezwano pomoc medyczną do poparzonego mężczyzny, który jako pierwszy próbował ugasić ogień, używając gaśnicy. Nie udało mu się opanować żywiołu. Poparzył tylko dłonie, twarz i z podejrzeniem oparzenia układu oddechowego został przewieziony do szpitala.
Akcja gaśnicza trwała ponad 2 godziny. Wzięły w niej udział trzy zastępy gaśnicze oraz mł. bryg. Dominik Kukułowicz, zastępca dowódcy JRG w Zamościu oraz OSP Mokre. Nie było łatwo.
- Strażacy po odłączeniu energii elektrycznej podali 3 prądy gaśnicze, na palący się samochód i warsztat w zabudowie szeregowej a następnie podali 1 prąd piany ciężkiej. Układ architektoniczny powodował wystąpienie bezpośredniego zagrożenia dla obiektów przyległych. Z uwagi na specyfikę obiektu, występowało bardzo duże zadymienie i wysoka temperatura. Po lokalizacji pożaru przystąpiono do prac rozbiórkowych w celu dogaszenia pojedynczych zarzewi ognia oraz oddymiania i przewietrzania budynku - informuje mł. bryg. Andrzej Szozda, zastępca komendanta miejskiego PSP w Zamościu.
Wstępne straty oszacowano na kwotę 150 tys. zł. Spaleniu uległ budynek warsztatu samochodowego, jego dach, wyposażenie warsztatu (podnośnik, migomat, elektronarzędzia), spłonął samochód osobowy mazda, uszkodzony został opel corsa.
Napisz komentarz
Komentarze