O dziwo, w pierwszym kwadransie gospodarze wcale nie osiągnęli przewagi, a spotkanie nie przebiegało pod ich dyktando. Ekipa Kamila Droździela miała co prawdę częściej piłkę, ale jej rozgrywanie w tempie plażowym nie rozbiło na przyjezdnych wrażenia. Mało tego, w 24 min Paweł Nawrocki dośrodkował z kornera, a Dawid Bielecki z główki pokonał Piotra Waśkiewicza.
W tym momencie Mirosław Kubina zacisnął w geście radości pięść.
– Przyznam się, że z powodu kłopotów kadrowych jechaliśmy do Tyszowiec jak na ścięcie. W wyjściowym składzie miałem ośmiu młodzieżowców, w tym sześciu juniorów. Nie bardzo miałem kim straszyć Huczwę, a tu okazuje się, że po pierwszej połowie zasłużenie prowadzimy – przyznał trener Włókniarza.
Mało tego, ekipa z Frampola, grając z kontry, miała kolejne okazje bramkowe. Tym razem jednak dał się we znaki brak doświadczenia, ponieważ młodzież Kubiny, wychodząc dwukrotnie z kontrami trzy na jeden wybierała rozwiązania, których daremnie szukać w futbolowych podręcznikach.
Lider wyrównał kwadrans przed końcem. Tomasz Raczkiewicz posłał piłkę w pole karne, a tam, po zbyt krótkim wybiciu obrońców, dopadł do niej na czternastym metrze Tomasz Walentyn i uderzeniem z gatunku "nie ma zmiłuj" pokonał Karola Saja. Na więcej kiepsko grającej Huczwy stać już nie było.
Huczwa Tyszowce – Włókniarz Frampol 1:1 (0:1)
Bramki: Walentyn 75 – Bielecki 24.
Huczwa: Waśkiewicz – Anioł, Materna, Podborny, Okalski – Szumlański, Sioma, Droździel (23 N. Raczkiewicz, 77 Orzechowski), T. Raczkiewicz, Maliszewski, Dworak (55 Walentyn).
Włókniarz: Saj – J. Dycha, Bielecki, D. Swatowski, Myszak – Wnuk (65 Spólnik), Branewski, Kapica, Nawrocki (75 Malec), R. Swatowski, Decyk.
Sędziował: Tomasz Lenard.
Więcej w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze