Trzydziestotrzyletni Rafał S. pochodzi z małej miejscowości w gminie Ulhówek, siedziby parafii z urokliwym kościołem i tradycjami. W swojej wiosce rodzinnej jest osobą znaną. Od kilku tygodni, nawet jeszcze bardziej niż by sobie tego życzył.
– Grzeczny chłopiec był jak go pamiętam, co się z nim porobiło – załamuje ręce jedna z parafianek. Rafała pamięta jeszcze jako chłopaka, który biegał na msze do kościoła. Pamięta, że wieś była dumna, kiedy w 2008 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Potem Rafał S. jako wikary pracował w kilku parafiach na Zamojszczyźnie.
– Ksiądz Rafał? A no miły był. Mówił piękne kazania, z głowy, a nie z kartki. Chciało się go słuchać – mówi parafianin z powiatu biłgorajskiego, gdzie kilka lat temu Rafał S. pełnił posługę.
Młodzi ludzi zapamiętali go jako miłośnika poezji ks. Jana Twardowskiego i piosenki poetyckiej. Osobę bardzo uduchowioną.
Potem z młodym wikarym zaczęło się coś dziać. Przełożeni zaczęli to dostrzegać. Trafił do jednej z parafii, o której mówi się, że trafia się tam za karę. Potem dostał od biskupa jeszcze szansę posługi poza granicami diecezji. Aż w końcu dwa lata temu zrzucił sutannę. Ponoć musiał.
– Dla ludzi był to szok – przyznaje jeden z mieszkańców jego rodzinnej wsi. Potem ludzie przeżyli kolejny szok. "Szok" to częste słowo, które pojawia się w rozmowach z ludźmi, którzy znali byłego księdza.
– O te kradzieże podejrzewałabym wszystkich, tylko nie jego – mówi parafianka.
Nocą w kominiarce
Rafał S. wpadł na gorącym uczynku na początku kwietnia. W zasadzkę jaką urządził właściciel jednego z gospodarstw w gminie Ulhówek. Chcąc ukrócić kradzieże, w tajemnicy przed pracownikami zamontował monitoring. I nagrał jak nieznany mu mężczyzna zamaskowany w kominiarkę włamuje się do jednego z garaży. Mężczyzna zerwał skobel, ale nie znalazł nic interesującego. Potem włamał się do drugiego garażu, skąd postanowił ukraść paliwo ze zbiorników ciągnika. Miał przy sobie pompkę elektryczną. Spuścił 60 litrów ropy. Właściciel gospodarstwa powiadomił o sprawie policjantów. Zanim ci przyjechali, zdołał sam, z pomocą rodziny zatrzymać złodzieja.
Więcej o tej bulwersującej sprawie w najnowszym numerze i e-wydaniu Kroniki Tygodnia
Napisz komentarz
Komentarze