W 2022 r. druhowie z całego powiatu tomaszowskiego wyjeżdżali łącznie do 1245 zdarzeń, w tym: 274 pożarów i 938 miejscowych zagrożeń i 33 fałszywych alarmów. Ta liczba znacznie wzrosła w stosunku do poprzedniego roku. Samych miejscowych zagrożeń było wcześniej 673, a w ub. roku aż 938! Wpływ na to mają m.in. działania związane z wojną na Ukrainie.
Pomagali uchodźcom
24 lutego 2022 r. za wschodnią granicą naszego kraju wybuchła wojna. Powiat tomaszowski stał się bezpiecznym azylem dla uchodźców z Ukrainy. Strażacy ze wszystkich jednostek przy wsparciu innych służb udzielali pomocy Ukraińcom. Byli na granicy, transportowali jedzenie, przewozili ludzi do punktów recepcyjnych.
„Łącznie przewieziono z przejść granicznych do punktów recepcyjnych 53 143 uchodźców, poza województwo przewieziono 8 896 osób. We wszystkich działaniach związanych z transportem uchodźców do punktów recepcyjnych na terenie powiatu tomaszowskiego oraz wskazanych lokalizacji na terenie kraju zaangażowanych było 2075 strażaków PSP, 499 strażaków OSP oraz 135 kierowców Policji” – tak podliczyli strażacy.
Walczyli z żywiołem
– Pracuję jako strażak już 28 lat i nie pamiętam tylu pożarów wiosną. Zawsze jakieś były, ale nie aż tyle. W tym roku mieliśmy już blisko 60 zdarzeń tego typu. Wpływ na to ma pogoda, bo nie było opadów, jest sucho, a trawa nie zdążyła się zazielenić. Ale drugi czynnik jest ludzki. Ludzie, mimo apeli i próśb, cały czas robią swoje. Nie dość, że giną zwierzęta, małe zajączki, ptaki, nawet sarny itd., to giną ludzie. A jeszcze inna rzecz, że my, strażacy, zamiast zabezpieczać teren powiatu przy wypadkach drogowych, pożarach domów i mieszkań, zajmujemy się gaszeniem traw. To dla nas bardzo duże obciążenie – mówił pod koniec marca ub. r. mł. bryg. Jacek Zwolak, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej, oficer prasowy KP PSP w Tomaszowie. W kolejnych miesiącach nie było spokojniej.
Latem również wielokrotnie paliły się łąki, a w grudniu szczególnie dużo było pożarów w domach czy budynkach gospodarczych. Płonęły np. trzy samochody na parkingu przy ul. Kościuszki w Tomaszowie Lub. Akcja gaśnicza trwała ok. godziny. Doszczętnie spłonął ford, a mocno nadpalone zostały toyota i mazda. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w fordzie. Od płonącego samochodu zajęły się dwa, które stały po jego lewej i prawej stronie.
W sumie w ciągu roku w powiecie tomaszowskim strażacy ugasili aż 274 pożary. Dla porównania, rok temu było ich 195.
Tragiczne skutki
Najtrudniejsze dla druhów są zawsze te akcje, w których ginie człowiek. A takich było dużo. W pożarach zginęły 3 osoby. Jedną z nich była 86-letnia mieszkanka Tomaszowa Lubelskiego. Strażacy znaleźli częściowo zwęglone zwłoki kobiety podczas gaszenia ognia, który objął 20 ha łąk i nieużytków. Ten pożar wybuchł 28 marca po południu. Trawy zaczęły się palić przy ul. Szopena.
14 osób zginęło w wypadkach (to tzw. miejscowe zagrożenia).
Do jednego z tragicznych zdarzeń jednostki OSP zostały wezwane do Tomaszowa Lubelskiego 28 listopada po godzinie 23. Zaniepokojona 38-latka, która nie mogła się dostać do domu i nie miała kontaktu z mężem wezwała pomoc. W obecności ratowników strażacy siłą otworzyli drzwi i weszli do środka. Znaleźli mężczyznę bez oznak życia. Jego reanimacja nie przyniosła skutku.
Według wstępnych ustaleń policji, przyczyną śmierci 38-latka mogło być zatrucie tlenkiem węgla wydobywającym się z piecyka gazowego. Mł. bryg. Jacek Zwolak potwierdzał, że wykonane przez strażaków pomiary na obecność tlenku węgla miernikiem wielogazowym wskazały w mieszkaniu stężenie w granicach 1200-1400 ppm.
Na sygnale do strzelaniny
Spośród wszystkich OSP KSRG z terenu powiatu tomaszowskiego największą liczbę interwencji odnotowała OSP Tyszowce (75), OSP Lubycza Królewska (71), OSP Łaszczów (61) oraz OSP Ulhówek (59). Po nich było OSP Susiec (47), OSP Majdan Górny (45), OSP Telatyn (43), OSP Rachanie (42), OSP Tarnawatka (40).
Jednostka z Tyszowiec ugasiła 27 pożarów. Innych interwencji miała 47, raz wyjechała do fałszywego alarmu.
– Najwięcej było miejscowych zagrożeń, a jest to wszystko oprócz pożarów, a więc wypadki, usuwanie połamanych drzew, usuwanie gniazd os, szerszeni – mówi Wojciech Baj, komendant OSP Tyszowce.
Komendant wyjaśnia, że strażacy przy każdym zdarzeniu muszą być do końca, aż wszystko będzie posprzątane, drogi przejezdne, a odpowiednie służby zbiorą ewentualne dowody i zabezpieczą ślady.
Przypomina sobie, że jednym z bardziej zaskakujących wypadków, było potrącenie pracownika malującego pasy. Chodzi o wypadek z 22 października, gdy na ulicy Wielkiej w Tyszowcach volkswagen, którym kierował 32-letni Ukrainiec, wjechał w tył maszyny do malowania pasów drogowych. Jej operator – 64-latek z Kielc – z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
Ze zdarzeń, których nie zapomni, wymienia jeszcze to z lutego, do którego doszło w domu przy ul. Partyzantów w Tyszowcach. Strażacy dostali powiadomienie o tym, że ktoś strzelał z broni myśliwskiej. Gdy pojechali na miejsce, zastali 75-letnią kobietę ranną w nogę i jej męża, który miał popełnić samobójstwo.
– Czasami jak człowiek wyjeżdża do takiego wezwania, nie wie jak się zachować, co myśleć – przyznaje Wojciech Baj.
Zapytany, czego on i jego koledzy życzą sobie na ten rok, odpowiada:
– Zawsze mamy takie życzenie i hasło „Ile wyjazdów, tyle powrotów”, no i jak najmniej wyjazdów.
Napisz komentarz
Komentarze