Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystw Rolniczego stwierdził, że od roku polskie rolnictwo jest wystawione na ostre zderzenie z ukraińskim.
– A rolnictwo naszych wschodnich sąsiadów powinno mieć okres przejściowy na dostosowanie do europejskich standardów. Nie po to Unia Europejska przez dziesięciolecia wypracowywała te standardy, do których musiało dostosować się także polskie rolnictwo, aby obecnie to wszystko burzyć. Chcemy, by nasze rolnictwo było uporządkowane. Domagamy się poważnych rozmów na temat rozwiązań jego problemów, a nie tylko medialnego bicia piany – powiedział wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.
Donald Tusk podkreślił, że w poszukiwaniu i wdrażaniu skutecznych rozwiązań kluczowe znaczenie ma czas.
– Ponad rok został zmarnowany. Rok temu była poważna szansa, aby wspólnie z UE rozwiązać problem ukraińskiego zboża. Chodzi o to, aby pomóc Ukrainie, a jednocześnie nie zagrażać polskim interesom. Przed przyjazdem na Zamojszczyznę przejrzałem unijne przepisy, na które się powołujecie. Umożliwiają one skuteczną kontrolę na granicy, pod względem fitosanitarnym. Zniesienie cła, związane z potrzebą pomocy walczącej Ukrainie, wcale nie oznacza, że trzeba zrezygnować z utrzymania europejskich standardów. Pomoc Ukrainie nie przewiduje, że można wpuszczać wszystko, niezależnie od tego, czy towary spełniają standardy europejskie, czy też nie. Obecnie istotne jest ustalenie, kto i dlaczego zaniechał kontroli na granicy, bo na pewno nie domagały się tego ani Ukraina, ani Unia Europejska. Było wręcz przeciwnie. Jeżeli znosi się cło, bardzo ważne jest szczególnie pieczołowite kontrolowanie jakości towarów pod kątem wymogów fitosanitarnych – tłumaczył Donald Tusk.
Zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie oczywistym stało się, że jednym z problemów będzie rosyjska blokada eksportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne.
– Już wtedy mówiło się o potrzebie jak najszybszego zorganizowania wysyłki tego zboża między innymi przez port w Gdańsku. W czerwcu ubiegłego roku na Dolnym Śląsku usłyszałem od tamtejszych rolników o zagrożeniu dla polskiego rolnictwa w związku z napływem produktów rolnych z Ukrainy. Już wtedy zastanawiałem się, co trzeba zrobić, aby nie przerwać pomocy Ukrainie, ani nie zaszkodzić polskiemu rolnictwu. Należy pamiętać także o jakości sprowadzonych towarów. Trzeba wyjaśnić, dlaczego sprowadzone bez właściwej kontroli zboże trafiło do młynów i na nasze stoły. Pszenica techniczna jest nazwą niby neutralną, ale za tym kryje się jakiś przekręt – zaznaczył Donald Tusk.
Kluczem jest czas i sposób postępowania
Były szef Rady Europejskiej dodał również, że wprawdzie Unia Europejska zniosła cła, ale w unijnych przepisach są również zapisy o tym, że jeżeli wystąpią problemy, których nie przewidziało się wcześniej, to UE może podjąć decyzje o ich przywróceniu.
– To, że mogą wystąpić zagrożenia interesów polskiego rolnika było wiadome już rok temu. Już wtedy można było usiąść w Brukseli i stwierdzić co źle działa. Obecnie efekt jest taki, że problem napływu produktów rolnych z Ukrainy mamy nierozwiązany, nawet jeżeli część rolników otrzyma dopłaty. Włożyliśmy wiele wysiłku, by pomóc Ukrainie i obecnie to może zostać zmarnowane. Wprowadzenie embarga nie rozwiąże problemu. W tej chwili trudno dociekać, kto i ile na imporcie z Ukrainy zarobił. Każdy kompetentny polityk wie, że ukraińskie rolnictwo może być sporym wyzwaniem konkurencyjnym, zwłaszcza jeżeli zwolni się z cła importowane stamtąd produkty. Może mniej istotne jest kto i ile na tym zarobił, większym problemem jest brak zainteresowania niekompetencją rządzących. To przeciwko temu wszystkiemu trzeba protestować i głośno o tym krzyczeć – apelował lider PO.
Lider PO dodał również, że nie chodziło o to, aby ściągnąć do UE, w tym do Polski, tanie i niespełniające wymogów jakościowych produkty rolne z Ukrainy. Rząd miał tylko pomóc w logistyce i organizacji tranzytu zbóż i innych produktów. W innych państwach europejskich było duże zainteresowanie przewozem tych towarów z Ukrainy.
– Ale nie dopuszczono prywatnych przedsiębiorców, aby zajęli się transportem. Rządzący uznali, że państwo zrobi to lepiej. Ale po zablokowaniu dostępu prywaciarzom sami niczego nie zrobili – zaznaczył Donald Tusk.
Jeden z rolników uczestniczących w spotkaniu w Lipsku wspomniał, że od stycznia rolnicy kilkakrotnie jeździli do ministerstwa rolnictwa, aby szukać rozwiązania problemu niekontrolowanego importu towarów rolnych z Ukrainy.
– Jedynie zwodzono nas zapewnieniami o różnych rozwiązaniach. A czy nie dało się wprowadzić systemu GPS do transportów, tak jak jest to przy przewozie paliw, albo niekaucjonowania sprowadzanych dostaw? Myśmy wyprodukowali zboże w najlepszych standardach i ono zalega w kraju, a do nas sprowadzono towary niewiadomej jakości, bez wymaganych badań. Obecne afery związane z przechrzczeniem zbóż z technicznego na konsumpcyjne to dopiero wierzchołek góry lodowej. Nie wiadomo nawet, jaka część sprowadzonych na nasz rynek towarów mogła być naprawdę złej jakości – podkreślił rolnik uczestniczący w spotkaniu w Lipsku.
"Zapłacimy raz jeszcze za tranzyt zboża z Ukrainy"
Donald Tusk mówił także o pomocy finansowej obiecanej rolnikom przez rząd i lidera PiS.
– Kaczyński obiecał pomoc finansową rolnikom, bo za chwile będzie walczył o głosy wyborców na wsi. Wykorzystajmy to i naciskajmy, aby zrealizował to, co obiecał. Chociaż będzie to rozdawanie wspólnych pieniędzy Polaków, aby zapchać usta niezadowolonym rolnikom. Ale to nie rozwiąże problemu i nie usprawni funkcjonowania państwa – podkreślił Donald Tusk.
Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego dodał:
– Pieniądze, które zostaną przekazane w formie dopłat na polską wieś, posłużą do pozamiatania i uprzątnięcia bałaganu i skutków nieudolności polskiego rządu. W efekcie całe społeczeństwo raz jeszcze zapłaci za reeksportowanie ukraińskiego zboża, gdzieś w świat, tam gdzie pierwotnie miało ono trafić – zaznaczył wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.
Napisz komentarz
Komentarze