Wicepremier Mariusz Błaszczak, który 21 kwietnia wziął udział w posiedzeniu grupy do spraw wsparcia Ukrainy w niemieckim Ramstein, poinformował o swojej rozmowie z ministrem obrony Niemiec i umowie dotyczącej obecności w Polsce niemieckiego systemu Patriot.
Wsparcie dla Ukrainy
Szef MON zaznaczył, że system został do Polski przerzucony na podstawie dwustronnej umowy, która obowiązuje do końca czerwca. – Rozmawiamy dalej. Dziś mamy koniec kwietnia. Mamy zatem dość czasu, żeby wypracować najlepszą formułę – powiedział wicepremier Błaszczak.
Co na to strona niemiecka? „Niezawodna ochrona naszych sąsiadów (chodzi o Polskę i Słowację, gdzie również stacjonują Patrioty – przyp. red) na wschodniej flance i jak najlepsze wsparcie dla Ukrainy pozostaje naszym celem” – czytamy w oświadczeniu Federalnego Ministerstwa Obrony, który przesłał nam mjr David Zeidler z Bundeswehry.
Dodał, że decyzje o dalszym losie systemów w Polsce i na Słowacji mają być dopiero podjęte w ścisłym porozumieniu z naczelnym dowódcą połączonych sił zbrojnych NATO.
Po Przewodowie
Przypomnijmy, że po tym jak w połowie listopada ub. roku rakieta ukraińskiej obrony powietrznej uderzyła w suszarnię zbóż w Przewodowie, zabijając dwóch mieszkańców gminy Dołhobyczów, Niemcy zaproponowały Polsce przekazanie systemów Patriot, które wzmocniłyby ochronę polskiej przestrzeni powietrznej.
Tak też się stało. Od 25 stycznia niemieckie baterie Patriot znajdują się pod Zamościem, a konkretnie pod Szczebrzeszynem i pod Miączynem. Zgodnie z zawartym porozumieniem, całość wpięto w polski system dowodzenia.
Patriot – w zależności od zastosowanej rakiety – jest w stanie zwalczać cele w odległości od kilkudziesięciu do ponad 100 km. Może niszczyć samoloty, śmigłowce, bezzałogowe statki powietrzne, a także rakiety balistyczne i pociski manewrujące.
Do Polski – wraz z Patriotami – trafiło około 300 żołnierzy, którzy zostali zakwaterowani w wojskowych kontenerach. Całością dowodził płk Jörg Sievers, a od 21 kwietnia dowództwo przejął płk Ulrich Schmidt. Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa jego misja.
– Mieszkańcy przyzwyczaili się do obecności żołnierzy niemieckich na naszym terenie – mówi Ryszard Borowski, wójt gminy Miączyn.
W podobnym tonie wypowiada się starosta zamojski Stanisław Grześko. – Nie zapominajmy, że polskie wojsko ma na wyposażeniu „Małą Narew”, który również wzmacnia obronność wschodniej flanki NATO. Trudno jest mi jednoznacznie ocenić, czy to źle, czy dobrze, że baterie Patriot mogą pod koniec czerwca opuścić nasz powiat.
Byli tu Amerykanie
Warto przypomnieć, że w połowie lutego ub. roku na lotnisku w Mokrem pod Zamościem pojawili się żołnierze 82. Dywizji Powietrznodesantowej U.S. Army, którzy zostali tu skierowani w ramach ochrony wschodniej flanki NATO. Ponad tysiąc żołnierzy miało do dyspozycji śmigłowce, zestawy przeciwlotnicze oraz inny sprzęt wojskowy. Stacjonowali w Mokrem i Sitańcu Wolicy. Ćwiczyli, doskonaląc swoje umiejętności, a w czasie wolnym można ich było spotkać w Zamościu. W maju amerykańska jednostka została przeniesiona do Mielca.
Misja Bundeswehry w Polsce zakończy się już pod koniec czerwca, a na Słowacji pod koniec roku.
Napisz komentarz
Komentarze