"Współczuję Wmśći udrękom, ale i mnie jest bardzo niemiło, że un chłop gruby śpi na jednej ze mną poduszce (oddzielne sypialnie dla małżonków pojawiły się dopiero w następnej epoce – przyp. red.)" – pisała w jednym z listów Marysieńka do swojego kochanka, Jana Sobieskiego.
Maria Kazimiera (zwana także Marysieńką) była córką Henryka margrabiego de la Grande d`Arquien, zubożałego szlachcica francuskiego. Urodziła się 20 czerwca 1641 r. w Nevers. Do Polski przybyła wraz z dworem Ludwiki Marii Gonzagi. Słynęła z niezwykłej urody. Podkreślano zwłaszcza piękną oprawę jej oczu. Na swoich portretach prezentowała także kształtne i ponętne piersi (ten element kobiecej urody zajmował znamienite miejsce w kulturze szlacheckiej, porównywany był do jabłuszek, żywych wabików, nocnych przewodników: podobały się też wąskie talie, rozłożyste biodra i tęgie uda).
Wychwalano także inne, mniej na pierwszy rzut oka widoczne, cechy Marii Kazimiery: inteligencję, dobroć, miłosierdzie, które okazywała klasztorom i ubogim oraz pobożność i życzliwość dla zwykłych ludzi. Nie tylko to się podobało. Ta kobieta lubiła podobno spacery w czasie deszczu (dziś nazwalibyśmy je romantycznymi), taniec oraz grę w karty.
Początkowo Maria Kazimiera mówiła niezbyt dobrze po polsku, ale z czasem radziła sobie z naszym językiem coraz lepiej (pod koniec życia podobno posługiwała się nim lepiej niż niejedna rodzima dama). To wszystko oczarowało Jana "Sobiepana" Zamoyskiego, III ordynata i właściciela Zamościa...
"J. ośw. Patron po wysłuchaniu mszy św. i otrzymaniu błogosławieństwa od ks. dziekana wyjechał do Warszawy w celu poślubienia j. ośw. pani Marii Kazimiery Franciszki księżny d`Arquien. Niech mu Niebianie użyczą tego, czego pragnie w swych myślach i w sercu" – pisał 22 lutego 1658 r Bazyli Rudomicz, mieszkający w Zamościu XVII-wieczny kronikarz. A 3 marca notował: "Odprawiona została wotywa o Duchu Świętym w intencji szczęśliwego wjazdu do Warszawy j. ośw. naszego Patrona w celu zawarcia małżeństwa oraz za jego powrót pomyślny, fiat, fiat".
Ślub Marii Kazimiery z "Sobiepanem" odbył się 3 marca 1658 r. Wesele natomiast zorganizowano na zamku królewskim w Warszawie, pod bezpośrednim patronatem pary królewskiej. 30 marca Maria Kazimiera uroczyście wjechała do Zamościa.
"Ingres (chodzi o uroczyste objęcie władzy – przyp. red.) j. ośw. pana (Jana "Sobiepana" Zamoyskiego) wraz ze swoją małżonką j. ośw. (Marią Kazimierą) odbył się około piątej godziny wieczorem" – notował tego dnia Bazyli Rudomicz. "Wszyscy cieszą się z tego, spodziewając się pokrzepienia na duchu. Niech nam oboje żyją".
Wybranka serca magnata właściwie była jeszcze dzieckiem. Jej los nie był godny pozazdroszczenia. "Miała zaledwie 17 lat, gdy została wydana za opoja, kobieciarza i syfilityka, jakim był o 15 lat od niej straszy, trzeci ordynat, Jan "Sobiepan Zamoyski" – pisze znakomity historyk, Adam Andrzej Witusik w książce "O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamojskiej".
Marysieńka musiała zmierzyć się z hulaszczymi upodobaniami męża. Nie tylko to było kłopotem. "Pan na Zamościu po pierwszych uniesieniach miłosnych i zarażeniu Marysieńki chorobą weneryczną (chodzi o kiłę – dop. autor), zaczął ją zaniedbywać i lekceważyć" – stwierdza w swojej książce Witusik.
10 sierpnia 1660 r. Rudomicz w swoim diariuszu notował: "W czasie pobytu króla (Jana Kazimierza) w Zamościu, a raczej tuż po jego wyjeździe pan Ludwik znalazł w pokoju j. oś. Zamoyskiej (chodzi o Marię Kazimierę) opieczętowany list, zaadresowany do niej. Był to paszkwil, który ona przeczytała z najwyższym bólem (możemy się domyślać co w nim było napisane – dop. autor). Podobno ktoś już trzeci raz uczynił tę niegodziwość od czasu poślubienia jej przez j. ośw. Patrona".
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze