Adam Gąsianowski, twórca Muzeum Starej Fotografii, przygotował kolejną unikatową wystawę. Z maleńkich jak znaczki pocztowe fotografii z rodzinnych albumów i negatywów zdjęć wykonanych przez Mirosława Rybickiego wykonał wielkie reprodukcje fotografii. Te reprodukcje „Fotografa przedwojennego Zwierzyńca” można obejrzeć w galerii Muzeum Starej Fotografii stworzonej przez Adama Gąsianowskiego, w korytarzu sieni kamienicy przy Staszica 19 w Zamościu.
Żołnierz, społecznik i fotograf
Mirosław Rybicki, najmłodszy z trojga rodzeństwa (miał siostry Wandę i Halinę), uczył się pod okiem guwernerów. Później kształcił się w gimnazjum realnym w Nowym Targu. W 1919 roku wstąpił do odrodzonego Wojska Polskiego. Został ułanem. Bił bolszewików w wojnie 1919-1920. Walczył nad Nidą. Po powrocie z wojska Mirosław Rybicki dokończył edukację. W gimnazjum w Krakowie zdał maturę. A w 1922 r. wraz z ojcem i matką przeprowadził się do Zwierzyńca. Stefan i Mirosław znaleźli pracę w zarządzie Ordynacji Zamojskich.
- Czytaj też: Kadry ocalone od niepamięci
Stefan trzy lata później, po śmierci żony, wyjechał do Wrocławia do córki Haliny (gdzie zmarł w 1950 roku), Mirosław zdecydował się pozostać w Zwierzyńcu. 5 stycznia 1930 roku Mirosław poślubił młodszą o cztery lata Reginę z Kozyrów, córkę stangreta ordynackiego. Młodzi poznali się na niwie swoich działalności społecznych i artystycznych. Oboje występowali w amatorskich przedstawieniach, śpiewali w chórze. W grudniu 1930 roku urodziła się ich córka Małgorzata, trzy lata później Elżbieta, za kolejne trzy syn Przemysław. Ostatnia córka – Marta – przyszła na świat w 1947 roku.
– Ordynacki Zwierzyniec znam tylko z opowieści. W domu mówiło się o balach, na które chodzili rodzice, o uroczystościach, na których tato wygłaszał przemówienia – mówi Marta Rybicka-Sankowska.
Mirosław Rybicki przed wojną był zastępcą Komendanta Ochotniczej Straży Pożarnej Zakładów Przemysłowych Ordynacji Zamojskiej. Swoje zainteresowania artystyczne realizował, organizując imprezy kulturalne. Śpiewał jako tenor i grał jako pianista w kinie „Oaza” w Zwierzyńcu, akompaniując podczas wyświetlania niemych filmów.
W 1939 r. walczył pod dowództwem Franciszka Kleeberga pod Kockiem, w ostatniej bitwie kampanii wrześniowej stoczonej przez regularne wojsko. Tam dostał się do niewoli niemieckiej. Spędził w niej około pół roku. W domu mówiono, że znalazł się w grupie jeńców wykupionych przez Ordynata Jana Zamoyskiego.
Po powrocie do Zwierzyńca włączył się w nurt konspiracji. Wstąpił do Związku Walki Zbrojnej. Przyjął pseudonim „Żuk”. 9 czerwca 1942 r. został aresztowany przez gestapo z Biłgoraja. Tego dnia był też aresztowany Edward Newlaczyl – kasjer browaru. Rybickiemu postawiono zarzut, że w jego mieszkaniu odbywają się spotkania nielegalnej organizacji. Przesłuchiwał go kat biłgorajskiego gestapo - Stanisław Mroziewicz. Mimo brutalnego przesłuchania, Rybicki nie przyznał się do zarzutu.
Po dwumiesięcznych przesłuchaniach trafił na kolejne dwa miesiące do więzienia na Zamku w Lublinie. Przeszedł gehennę obozów w Oświęcimiu (od 15 sierpnia 1942 r. do marca 1943 r.), wyniszczającą pracę w kamieniołomach podczas pobytu we Flossenburgu (marzec 1943 r. - lipiec 1943 r.). Przeżył opuchliznę głodową w Dachau, gdzie przebywał od lipca 1943 r. Pracował jako robotnik przymusowy w fabryce w messerschmittów w Augsburgu. Wolność odzyskał 29 kwietnia 1945 roku, kiedy obóz Dachau został wyzwolony przez amerykańskich żołnierzy. Prawie natychmiast postanowił wrócić do Zwierzyńca.
– Tato zawsze powtarzał, że on musiał tylko przeżyć obóz, martwić się tylko o siebie. Mama miała gorzej, bo musiała martwić się także o dzieci – mówi pani Marta.
Kilkaset unikatowych zdjęć
Mirosław Rybicki musiał na nowo odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Tak jak wielu pracowników zarządu byłej ordynacji, podjął prace w browarze. Angażował się w życie kulturalne Zwierzyńca. Działał w Polskim Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Napisał monografię browaru „160-lecie browaru w Zwierzyńcu 1806-1966”. Zmarł w 1975 roku. Po śmierci odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Mirosław Rybicki pozostawił po sobie kilkaset zdjęć wykonanych w latach 20. i 30. ubiegłego wieku, dokumentujących architekturę i krajobrazy Zwierzyńca i okolic. To na jego zdjęciach zachowały się nieistniejące dziś budynki choćby dawnego gmachu szkoły, ochronki i budynku ochotniczej straży pożarnej z kinem Oaza. Rybicki portretował urzędników ordynackich, pracowników pałacu w Klemensowie, nadleśnictwa, tartaku, a także strażaków, harcerzy czy flisaków. Dokumentował zawody sportowe, uroczystości patriotyczne, kulturalne, ważne wydarzenia z historii Zwierzyńca.
Wiele z tych fotografii udało się zachować dzięki rodzinie Mirosława Rybickiego. Część z nich można dziś oglądać dzięki współpracy córki „fotografa przedwojennego Zwierzyńca” z twórcą Muzeum Fotografii w Zamościu Adamem Gąsianowskim.
– Córka Mirosława Rybickiego, pani Marta Rybicka-Sankowska, udostępniła mi swoje albumy. Swego czasu część zdjęć wykonanych przez Mirosława Rybickiego trafiła do Muzeum Zamojskiego. Dawno temu pokazano je na wystawie. Byłem przekonany, że nie ma już innych negatywów. Ale kiedy byłem u córki Mirosława Rybickiego, okazało się, że jest jeszcze jedno pudełko z negatywami, których nikt wcześniej nie kopiował. Pożyczyłem od pani Marty wszystkie rodzinne albumy i pudełko z negatywami. To co udało się z nich wydobyć, to niepowtarzalne i unikatowe kadry – mówi Adam Gąsianowski.
Napisz komentarz
Komentarze