Polska należy do najbardziej zmotoryzowanych krajów w Unii Europejskiej. Na tysiąc mieszkańców Polski przypada aż 687 samochodów osobowych. Niestety to właśnie w naszym kraju spośród krajów wspólnoty europejskiej jeździ najwięcej samochodów mających więcej niż 20 lat (ponad 41 proc.). A te trują. I to bardzo.
- NIE PRZEGAP: Perły Biznesu 2023: Zaczynamy głosowanie!
Smog może drogo kosztować
Transport jest głównym źródłem emisji tlenków azotu w miastach. Niestety wielu z nas oddycha powietrzem przesiąkniętym smogiem, a to trucizna, która nie zabija od razu, jednak stopniowo sieje spustoszenie w ciele. Częściej chorujemy, w związku z czym chętniej korzystamy z L4. To wszystko ogromne obciążenie dla budżetu państwa.
Chociaż w długiej perspektywie ekologia bardzo się opłaca, nie zawsze łatwo jest wcielić ją w życie. Mimo że pomysły na „zazielenienie” transportu kłębią się w głowach samorządowców. Strefy czystego transportu, zwężanie ulic, zeroemisyjne autobusy, współdzielone rowery, samochody elektryczne i rozbudowana infrastruktura ładowania – brzmi jak marzenie każdego ekologa. I niestety w większości przypadków w sferze marzeń może pozostać.
Polska wypadła przeciętnie
Ranking Clean Cities Campaign pokazuje, że choć polskie miasta inwestują w ekologiczne rozwiązania transportowe, nie plasują się w czołówce europejskich miast pod względem mobilności współdzielonej i elektrycznej. Na 42 analizowane miasta region trójmiejski z wynikiem 32 proc. zajął 21 miejsce, a Kraków i Warszawa były o kilka oczek dalej – mają ten sam wynik, czyli 29 proc. Jeśli chodzi o dostęp do rowerów i elektrycznych hulajnóg, Warszawa z wynikiem 12,7 rowerów i elektronicznych hulajnóg na tysiąc mieszkańców zajęła 12 miejsce. Kraków 15, a Trójmiasto – 18.
Mocną stroną polskich aglomeracji jest wprowadzanie zeroemisyjnych autobusów do taboru. Trójmiasto zajęło siódme miejsce w rankingu. Gorzej wypadły Kraków i Warszawa. Najsłabiej wypadamy pod względem dostępu do elektrycznych samochodów współdzielonych. W tym przypadku plasujemy się bliżej końca stawki. Zbyt wolny rozwój infrastruktury ładowania i przestarzały system podatkowy hamują postępy.
Z nich można brać przykład
Porównując wskaźniki z zagranicznymi miastami, widać, że Polska sporo ma wiele do nadrobienia. W Helsinkach na przykład na 1000 mieszkańców przypada aż 31 rowerów lub hulajnóg współdzielonych. W Amsterdamie zainstalowanych jest ponad 147 kW ładowania na 1000 mieszkańców, a w Krakowie – tylko 6,3 kW. Niewiele więcej ma Warszawa. Najlepiej jest w Trójmieście – 9,5 kW na 1000 mieszkańców. Kopenhaga zaś bardzo dobrze wypada pod względem wdrażania mobilności współdzielonej i elektrycznej. W jej przypadku wskaźnik to ponad 80 proc. Z tych miast Polska powinna brać przykład.
Napisz komentarz
Komentarze