Przed meczem Karol Małecki zapowiadał, że żółto-czerwoni mają z miejscowymi rachunki do wyrównania. Przed rokiem biało-zieloni bowiem wygrali 24:23, "rzucając" decydującą bramkę w ostatnich sekundach. I rzeczywiście, początkowe minuty dawały nadzieję, że tym razem punkty pojadą do Zamościa.
Po bramkach Eryka Pstrąga, Mateusza Czerwonki i Łukasza Szymańskiego przyjezdni prowadzili 3:0 (w 4 minucie). Jeszcze w 8 minucie Padwa Zamość miała w zapasie dwa trafienia (5:3), ale od tej chwili żółto-czerwoni przestali trafiać do bramki rywali. Dość powiedzieć, że w 22 minucie bialczanie prowadzili 9:6, co oznaczało, że przez kwadrans przyjezdni zaliczyli tylko jedno trafienie! Rozochocony zespół trenera Marcina Stefańca poszedł za ciosem i na przerwę schodził z pięciobramkową zaliczką (15:10).
Męskie rozmowy w szatni musiały pomóc, bo drugą połowę żółto-czerwoni zaczęli w świetnym stylu. Trzykrotnie trafił aktywny Łukasz Szymański i w 42 minucie AZS AWF prowadził tylko 16:15. Gospodarze zdołali jednak wytrzymać presję, a pomógł im w tym dobrze broniący Wiktor Kwiatkowski.
Na 10 minut przed końcem wynik brzmiał 20:17, a uważnie grający AZS nie pozwalał zamościanom na zmniejszenie różnicy bramkowej. Inna sprawa, że Padwa nadal grała nieskutecznie. Kacper Adamczuk nie decydował się na rzuty z drugiej linii, a przez to gospodarze mogli skoncentrować się na odcięciu od piłek Karola Małeckiego, który zakończył mecz bez żadnej zdobyczy bramkowej. Dawid Skiba zakończył zaś spotkanie ledwie z jedną bramką na koncie. W efekcie miejscowi dość pewnie "dowieźli" zwycięstwo do końcowej syreny.
Co ciekawe, biało-zieloni wykonywali w tym pojedynku osiem rzutów karnych, a Padwa żadnego. Choć w obozie zamościan nikt nie artykułował tego głośno, to między słowami dało się wyczuć, że ZPRP na mecz derbowy powinien desygnować sędziów o większym doświadczeniu, a nie parę, która "gwiżdże" kroki ciągniętemu za koszulkę Łukaszowi Szymańskiemu i nie reaguje na atak na twarz (pojawiła się krew) Tomasza Fugiela.
- Zaczęliśmy spotkanie bardzo dobrze, ale w miarę upływu czasu spisywaliśmy coraz słabiej. Sporo niewykorzystanych sytuacji i słabsza postawa w obronie przyczyniły się do tego, że rywale wypracowali sobie niemałą zaliczkę do przerwy. W drugiej połowie stanęliśmy mocniej w defensywie i przyniosło to szybko efekt. Mieliśmy możliwość dogonienia Białej, ale nie wykorzystaliśmy tego. Brakowało nam niestety ryzyka i odważniejszej gry do koła. W efekcie zabrakło kilu trafień – przyznał po meczu II trener Padwy Wiesław Puzia.
Za tydzień Padwa Zamość będzie pauzowała, a 30 września (sobota) podejmie Zagłębie Sosnowiec.
Wyniki 2 kolejki Ligi Centralnej:
Budimex Stal Gorzów - Sandra Spa Pogoń Szczecin 31:25 (11:10), AZS AWF Biała Podlaska - Padwa Zamość 24:22 (15:10), Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź - Śląsk Wrocław Handball 19:22 (8:9), SMS ZPRP Kielce - Zagłębie Handball Team Sosnowiec 36:28 (19:18), Autoinwest Żukowo - Siódemka Miedź Huras Legnica 41:40 (24:16), Nielba Wągrowiec - Olimpia Medex Piekary Śląskie 29:24 (14:12), Stal Handball Mielec – Jurand Ciechanów 26:26, w karnych 1:4.
AZS BIAŁA PODLASKA - PADWA ZAMOŚĆ 24:22 (15:10) Padwa: Gawryś, Kozłowski - Szymański 6, Pstrąg 3, Adamczuk 2, Czerwonka 2, Fugiel 2, Maciąg 2, Puszkarski 2, Konkel 1, Morawski 1, Skiba 1, Bączek, Małecki, Olichwiruk, Szeląg; trener Markuszewski. Kary: 6 minut (AZS), 10 minut (Padwa). Sędziowali: Patryk Gruszczyński (Warszawa), Damian Żak (Radom). Widzów: 380. |
Napisz komentarz
Komentarze