Od 4 grudnia na drogowym przejściu granicznym Dołhobyczów-Uhrynow ruszyła odprawa pustych ciężarówek. Szacowana przepustowość tego przejścia wyniesie ok. 100 samochodów ciężarowych na dobę – tak szacuje minister rozwoju gmin, terytoriów i infrastruktury Ukrainy – Oleksandr Kubrakow. To rozwiązanie miało rozładować trudną sytuację i kolejki na polsko-ukraińskich przejściach.
– To pierwsze otwarcie ze strony ukraińskiej na postulaty przewoźników, ale trudno nazwać je dużym krokiem. Dołhobyczów jest jedynym przejściem dla ciężarówek bez ładunku, odprawianych poza systemem kolejki elektronicznej. Wbrew wcześniejszym deklaracjom, nie jest to przejście dedykowane przewoźnikom unijnym, przeznaczone jest dla wszystkich przewoźników, a więc także dla przewoźników ukraińskich – tłumaczy wojewoda lubelski Lech Sprawka.
Dwie trzecie to ciężarówki ukraińskie
W ocenie wojewody lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie odpraw poza elektroniczną kolejką ukraińskich służb celnych także na przejściach granicznych Zosin-Uściług i w Niżankowicach (woj. podkarpackie). – Pierwszy polski kierowca, który 4 grudnia przekroczył granicę w tzw. żywej kolejce, miał w kolejce elektronicznej termin wyznaczony na 12 grudnia. To pokazuje, że kolejka elektroniczna jest fatalnym rozwiązaniem dla odpraw pustych ciężarówek – komentuje wojewoda lubelski.
- Przeczytaj też: Hrebenne: Kolejka na 58 km, 700 ciężarówek i 160 godzin czekania. Przewoźnicy protestują, a Ukraińcy krzyczą "Smert' Lacham”
Rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś poinformował nas:
– Od północy 4 grudnia do 8 grudnia przed południem przez przejście graniczne w Dołhobyczowie wjechało do Polski 412 pustych samochodów ciężarowych (powyżej 7,5 tony). 143 samochody należały do polskich przewoźników, a 267 były to samochody ukraińskie. 2 ciężarówki należały do przewoźników z innych krajów. Po ukraińskiej stronie na wjazd do Polski oczekiwało w miniony piątek 270 samochodów bez ładunku – dowiedzieliśmy się od rzecznika IAS w Lublinie.
Nowe przejście dla pustych tirów w Dołhobyczowie miało rozładować trudną sytuację na granicy z Ukrainą. Na razie punkt odpraw dla ciężarówek bez ładunku będzie działał w trybie testowym. Do tej pory drogowe przejście graniczne Dołhobyczów-Uhrynów obsługiwało tylko odprawy aut lekkich (do 3,5 tony). 1 grudnia Straż Graniczna wystąpiła do strony ukraińskiej z propozycją utworzenia na przejściu granicznym w Dołhobyczow-Uhrynów dodatkowego pasa ruchu i odprawy dla przewoźników, którzy przekraczają polsko-ukraińską granicę bez ładunku.
Do tej pory wszystkie samochody wjeżdżające do Polski z Ukrainy obowiązkowo musiały rejestrować się w rządowej e-kolejce. Polscy przewoźnicy krytykowali to rozwiązanie jako niewydolne, podlegające manipulacjom i traktowane jako szykana. Kierowcy pustych ciężarówek czekali na odprawy na przejściach granicznych w Zosinie i Niżankowicach (na Podkarpaciu) nawet po 14 dni, czyli dłużej niż załadowane samochody oczekują na wyjazd z Polski na Ukrainę przez blokowane przejścia.
Kłopoty z dowozem uczniów
Póki co sytuacja na drodze dojazdowej do przejścia drogowego w Dołhobyczowie znacząco skomplikowała życie okolicznym mieszkańcom, a także tym, którzy muszą korzystać z tej drogi dojazdowej. Na przykład mieszkańcom pobliskiego Honiatyna.
– Od kilku tygodni nasza gmina boryka się z problemami wynikającymi z tego, że Ukraińcy sprowadzają do siebie na lawetach samochody osobowe. W tym czasie cały prawy pas ruchu do przejścia jest praktycznie zablokowany. Pozostaje przejazd tylko lewą stroną. Ale od czasu wprowadzenia odprawy pustych ciężarówek na tutejszym przejściu, sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. Bo kiedy lewym pasem nadjedzie ciężarówka, to nie sposób się z nią wyminąć. Co chwila pojawiają się problemy z przejazdem – wójt gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik z trudem zachowuje spokój.
Droga dojazdowa z centrum Dołhobyczowa w kierunku przejścia ma około 3 km długości. To ulica Partyzantów. Tamtejsi mieszkańcy są praktycznie odcięci komunikacyjnie. Podobnie jak mieszkańcy Honiatyna, którzy korzystają z drogi dojazdowej tuż przed przejściem granicznym. Im także blokuje przejazd kolejka samochodów z lawetami i puste ciężarówki wyjeżdżające z Ukrainy.
– Mamy także kłopoty z dowożeniem dzieci do szkoły Zarząd Dróg Wojewódzkich nie odśnieżył na czas drogi do przejścia. Wysokie zaspy nie tylko utrudniają przejście mieszkańcom. Praktycznie nie ma miejsca, żeby kierowca mógł zjechać na pobocze, gdy z naprzeciwka nadjedzie pusty tir z przejścia granicznego. Mamy poważny problem na całej ulicy Partyzantów. Są niekończące się kłopoty z przejazdem – wójt Grzegorz Drewnik nie kryje irytacji.
Napisz komentarz
Komentarze