Zamojska publiczność na meczach piłkarzy ręcznych Padwy Zamość ma opinię najlepszej w Lidze Centralnej. Prym w najgłośniejszej części widowni wiedzie Rafał Typek, który jest także wiodącym fanem na meczach Akademii Zamojskiej w męskiej Superlidze tenisa stołowego. Zawsze wyposażony w bęben, mikrofon i inne akcesoria kibica, pomocne w niesieniu żywiołowego dopingu.
– Zakochałem się w Padwie i Akademii Zamojskiej. Te dwa nasze zespoły zawładnęły moim sercem. Jestem im oddany – mówi Rafał Typek.
Zaczęło się dwa lata temu.
– Na początku siadałem na trybunie w hali OSiR obok Klubu Kibica. A że jestem wielkim fanem Legii, to brakowało mi w Zamościu standardów kibicowskich, które znałem ze stadionu przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie. Najbardziej zależało mi na wprowadzeniu dopingu wokalnego, obok instrumentalnego – były tylko bębny, trąbki i piszczałki, ale nikt nie śpiewał. Przyśpiewki, które były mi bliskie z meczów Legii, przerobiłem na potrzeby Padwy. Wraz ze śp. Jackiem Mochem, byłym bramkarzem Hetmana, pośpiewaliśmy trochę. Nasze występy zostały fajnie przyjęte. Rozkręciliśmy nimi kibicowskie widowisko. Nie sądziłem, że tak szybko zacznie płynąć w moich żyłach żółto-czerwona krew – mówi Typek.
Piłkarze ręczni Padwy w Lidze Centralnej częściej wygrywają niż przegrywają. Z pewnością spora w tym zasługa Klubu Kibica, który swoim dopingiem uskrzydla zawodników, dodaje im pozytywnej energii.
– W Padwie znajduję to, co w latach młodzieńczych dostawałem od zespołu piłkarskiego Hetmana. Nie ma wielkich środków finansowych, ale zespół wygrywa. Odnosi świetne wyniki, jak na swój potencjał pieniężny. Myślę, że dzięki wsparciu kibiców Padwa może więcej. Jesteśmy postrzegani jako wiodąca siła kibicowska w krajowej piłce ręcznej. Niedawno zostaliśmy pokazani w oficjalnym internetowym programie dotyczącym Ligi Centralnej – podkreśla Typek.
Legia trzyma przy piłce
Od niedawna Typek kibicuje także tenisistom stołowym Akademii Zamojskiej.
– Tenis stołowy stał się kolejną moją pasją. Pod koniec poprzedniego sezonu obejrzałem trzy, czy cztery mecze zamojskiego zespołu w Superlidze. Zafascynowało mnie to, że z perspektywy dziesięciu metrów można oglądać najlepszych w Polsce i wyróżniających się na świecie zawodników, w tym wiele krajowych i zagranicznych gwiazd. Sam kiedyś grałem w tenisa stołowego, dlatego ta dyscyplina sportowa była mi bliska. Ubolewam jedynie nad tym, że tak mało kibiców przychodzi na mecze Akademii Zamojskiej. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. I nowa hala sportowa, wybudowana przy ul. Błonie na potrzeby tenisa stołowego, będzie się wypełniała kibicami, jak trybuny hali OSiR podczas meczów Padwy – mówi.
Typek wskazuje na istotne różnice w kulturze kibicowskiej piłki nożnej a piłki ręcznej i tenisa stołowego.
– To jakby dwa inne kibicowskie światy. Z czego to wynika? Z dynamiki gry. W meczach piłki nożnej długo nic ciekawego się nie dzieje. Kibice zaczynają się niecierpliwić, narasta w nich frustracja, a czasem agresja. Natomiast podczas meczów piłki ręcznej i tenisa stołowego emocjonujące zdarzenia następują tak szybko, że kibice nie mają czasu na znużenie i rozczarowanie poziomem sportowym. Cały czas się nakręcają, cały czas dostają kolejną dawkę wrażeń. Nie mają kiedy się nudzić, zwłaszcza że wynik co chwila się zmienia, nierzadko jak w kalejdoskopie – raz przewagę ma jeden zespół, raz drugi – tłumaczy Typek.
Na meczach piłki nożnej zamojskiego Hetmana Typek już się nie pojawia od paru ładnych lat.
– Gdyby nie Legia, to piłkę nożną całkowicie odstawiłbym na boczny tor – mówi.
Ostatni mecz piłkarski przy ul. Królowej Jadwigi w Zamościu, z Rafałem Typkiem wśród widzów, rozegrany został w niedzielę, 2 czerwca 2019 r. Tego dnia Hetman wygrał w IV lidze z Huczwą Tyszowce 12:0 (6:0).
– Pewnie bym nie poszedł na stadion, gdyby sekretarz „Tygodnika Zamojskiego” Roland Maziarka nie poprosił mnie o przygotowanie relacji z tych zawodów. Po meczu trener Huczwy Marcin Łyś odmówił mi udzielenia komentarza, więc już całkowicie machnąłem ręką na zamojską piłkę nożną – wyjaśnia.
Brzemię tego, który ostatni zgasił światło
Hetman – jak sam tłumaczy – przestał dla niego istnieć w 2010 r. To właśnie wtedy zamojski zespół piłkarski wycofał się z rozgrywek II ligi.
– Spoczywa na mnie brzemię, które będzie mi ciążyło do końca życia. Uczestniczyłem w ostatnim w historii walnym zebraniu członków klubu Hetman. Działałem wtedy w komisji rewizyjnej. Walne zadecydowało wówczas o likwidacji klubu. To ja po tym spotkaniu w siedzibie klubu, w sali konferencyjnej, w słynnym baraku na terenie OSiR, zgasiłem światło, zamknąłem budynek i wyszedłem z niego ostatni. Chwilę wyłączenia światła będę miał przed oczami już zawsze, nie da się o tym zapomnieć – wzdycha.
Piłkarską drużynę przejęła na początku AMSPN Hetman, później powstała Fundacja Hetman, a następnie – nowe stowarzyszenie o historycznej nazwie Hetman. Typek nie zaakceptował takich rozwiązań. Nie podoba mu się, że nowy Hetman nawiązuje tradycją do starego i się z nim utożsamia. Uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłaby spłata wszystkich zobowiązań i kontynuacja działalności, ewentualnie całkowite odcięcie się od historii Hetmana i założenie całkiem nowego klubu, pod inną nazwą, powiedzmy Zamościanka, albo nawet Nowy Hetman, czy Hetman Reaktywacja.
– Prawilnego Hetmana już nie ma. Pozwólmy mu spoczywać w spokoju. Nie tańczmy na jego grobie. Ja tego nie chcę robić – mówi.
Zdaniem Typka górę wzięła polityka.
– Dobrze znam okoliczności powstania nowego stowarzyszenia – tego dziwnego tworu, który skradł nazwę, barwy i herb prawilnego Hetmana. Tworu, który powstał na polityczne zamówienie prezydenta Andrzeja Wnuka i jego wyborcze potrzeby. Nie chcę być kojarzony z tym tworem. Pochwalam prezydenta za to, że miasto wspiera piłkarzy ręcznych Padwy i tenisistów stołowych Akademii Zamojskiej, ale nie akceptuję jego pomysłów, dotyczących piłki nożnej. Nie jestem w stanie pogodzić się z tym, że ten nowy twór utożsamia się tylko z pozytywną częścią historii prawilnego Hetmana. Jeśli ten twór uważa się za spadkobiercę, to powinien przejąć upadłego Hetmana z całym dobrodziejstwem inwentarza, z plusami i minusami, z długami i zobowiązaniami. Sumienie nie pozwoliłoby mi kibicować nowemu tworowi, który zawłaszczył sobie jedynie dobrą historię prawdziwego Hetmana. Nie mógłbym się chełpić jego zwycięstwami – tłumaczy Typek.
Dziennikarski potencjał
W sercu Typka pozostał dawny Hetman. Był z nim mocno związany. Pierwszy podrywał kibiców z trybuny krytej i sektora VIP do żywiołowego dopingu podczas meczów zamojskich piłkarzy. Przez kilka lat redagował czasopismo „Hetman Gola!”, wydawane na wzór programów meczowych, dostępne wraz z biletami podczas spotkań domowych. Pierwszy taki program wydał w 1992 r. Janusz Kawałko, dzieło kontynuował dziennikarz „Kroniki Tygodnia” Krzysztof Radziejewski, wspierany przez wybitnego zamojskiego historyka i regionalistę Andrzeja Kędziorę. Typek przejął pałeczkę pod koniec lat 90. Hetman grał wtedy w starej II lidze, która była rzeczywiście drugim, a nie – jak dziś – trzecim poziomem rozgrywkowym w kraju.
– Wspólnie z Rafałem Wójtowiczem, który później wyemigrował do USA, nagrywaliśmy kamerą wideo mecze Hetmana na potrzeby klubu. Dzięki temu poznałem klubowych działaczy. Byłem wtedy uczniem „Ekonomika”. Gdy panowie Radziejewski i Kędziora zawiesili wydawanie informatora klubowego, zgłosiłem się do dyrektora Hetmana Ryszarda Krawca z chęcią wypełnienia pustki. Lubiłem czytać w trakcie meczów ten informator, który był przydatny dla kibiców. Nagle go zabrakło. Dyrektor Krawiec polecił mi przygotować jakiś próbny tekst, by mógł ocenić mój potencjał „dziennikarski”. Okazało się, że pisanie o piłce nożnej nie sprawia mi większych problemów – wspomina Typek.
Początki były jednak trudne.
– Ręcznie pisane teksty zanosiłem do drukarni Attyla, która wtedy znajdowała się w budynku obok sądu. Dopiero po pewnym czasie dostałem kopię graficznego programu komputerowego do przygotowania tekstów zgodnie z potrzebami drukarni. Mogłem wtedy dostarczać materiały na dyskietce. Godzinami po lekcjach przesiadywałem w Attyli, by wspólnie z Tomkiem Pastuszakiem przygotować na czas publikację. Z biegiem lat czasopismo się rozwijało. Zwiększaliśmy jego objętość, by zamieszczać coraz więcej atrakcyjnych dla kibiców informacji. Doszły m.in. tabela wszech czasów II ligi, na bazie materiałów z „Tygodnika Kibica”, a także klasyfikacja fair-play w oparciu o dane z „Przeglądu Sportowego”, wywiady, komentarze, ciekawostki – opowiada Typek.
Wydawany informator był zachętą dla potencjalnych sponsorów klubu.
– Rynek reklamowy w Polsce dopiero raczkował. Firmy i przedsiębiorstwa chętniej przekazywały środki na klub, gdy mogły się pokazać w takim czasopiśmie – podkreśla Typek.
Po spadku Hetmana z II ligi w 2003 r. czasopismo było wydawane jeszcze przez sezon, czy dwa.
– Wyjechałem na studia ekonomiczne do Szczecina. Na początku przygotowywałem materiały do biuletynu zdalnie. Z czasem temat „umarł śmiercią naturalną” – wzdycha Typek.
Dziennikarzem Typek nie został, choć podejmował takie próby.
– Czasopismo „Hetman Gola!” przygotowywałem z pasji, a nie dla pieniędzy. Za tę hobbystyczną robotę dostawałem grosze. Pisałem później trochę dla „Kroniki Tygodnia”, trochę dla „Tygodnika Zamojskiego”, ale nie planowałem utrzymywać się z takiej działalności, więc z czasem zaniechałem publikowania tekstów o tematyce sportowej. Dziś jestem prezesem Koła Zamość Nowa Osada w Polskim Związku Wędkarskim. Prowadzę kronikę koła, czasem publikuję jakieś teksty na temat wędkarstwa. Tyle zostało z mojej dziennikarskiej pasji – mówi Typek.
Napisz komentarz
Komentarze