O tym, że listu żelaznego dla Sebastiana M. nie będzie, zdecydował już w połowie listopada sąd w Piotrkowie Trybunalskim, ale to nie zakończyło sprawy. Prawnicy sprawcy koszmarnego wypadku odwołali się od tej decyzji. Bezskutecznie.
Wyrok sądu apelacyjnego
Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał właśnie, że ocena sprawy przez pierwszą instancję była prawidłowa. Listu żelaznego, który pozwoliłby Sebastianowi M. na swobodny powrót do kraju i odpowiadanie przed sądem z wolnej stopy, nie będzie.
Mężczyzna znajduje się obecnie w areszcie w Dubaju i czeka na ekstradycję do Polski. Żeby tak się stało muszą się dopełnić międzynarodowe procedury.
Koszmar na A1
Sebastian M. jest podejrzewany o to, że jadąc swoim bmw autostradą A1 w okolicach Łodzi był sprawcą wypadku, w którym zginęła rodzina z 5-letnim synem. Osobowa kia uderzyła w bariery energochłonne i stanęła w ogniu. Do tej tragedii doszło w połowie września.
Bmw – dodajmy – jechało z prędkością ponad 300 km/h, zmieniało pasy ruchu, wyprzedzało inne samochody.
„Nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed” – tak o zachowaniu Sebastiana M. pisała prokuratura, przedstawiając mu zarzuty.
Przeczytaj:
Napisz komentarz
Komentarze