– W czwartek, 4 kwietnia Dominik uda się do Warszawy na konsultacje w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej. Dopiero po wizycie u lekarzy z tego ośrodka zadecydujemy, jak będą wyglądały przygotowania Dominika do sezonu letniego – czy będzie już mógł stopniowo wracać do treningów na pełnych obrotach. Co prawda wrócił już do treningów na bieżni, ale najwięcej czasu poświęca na ćwiczenia izometryczne. Głównie jest to praca statyczna, żeby stopniowo rozciągać mięśnie, a nie gwałtownie nimi szarpać – tłumaczy trener Andrzej Gdański.
Najważniejsze w tym sezonie będą igrzyska olimpijskie w Paryżu. Minima kwalifikacyjne są jednak mocno wyśrubowane. Lekkoatleci będą walczyli o olimpijską nominację dwiema ścieżkami. Pierwszym sposobem kwalifikacji będzie uzyskanie stosownego minimum, drugim – zajęcie wysokiego miejsca w rankingu światowej federacji lekkoatletycznej.
W przypadku koronnej konkurencji sprintera Agrosu Zamość, czyli biegu na 100 m, minimum kwalifikacyjne wynosi 10.00, a więc tyle samo, co niepoprawiony od 1984 r. rekord Polski na tym dystansie Mariana Woronina.
- Przeczytaj też: Lekkoatletyka. Andrzej Jaros: Sam na siebie wywierałem presję
– Na szczęście Dominik zajmuje wysokie miejsce w rankingu World Athletics. Będzie mógł zdobyć kolejne punkty podczas majowego Memoriału Janusza Kusocińskiego w Chorzowie i czerwcowych mistrzostw Europy w Rzymie, a także podczas „złotych” i „srebrnych” mityngów w ramach cyklu World Athletics Indoor Tour Gold – mówi Andrzej Gdański.
Zdaniem szkoleniowca Dominik Kopeć ma dużą szansę na wyjazd do Paryża.
– Mimo tej nieprzyjemnej kontuzji Dominik wciąż posiada przeogromne możliwości. Jeśli takiej szansy by nie miał, to nawet nie podejmowalibyśmy próby zakwalifikowania się na igrzyska. Ja jestem dobrej myśli, Dominik też. Myślę, że jego organizm bardzo dobrze się zregenerował po tym morderczym poprzednim sezonie. Ta przerwa w treningach niekoniecznie musi mu zaszkodzić. Paradoksalnie, może nawet pomóc. Nie musiał leżeć w szpitalu, nie był operowany. Jego organizm mógł więc wypocząć, a że był cały czas aktywny i współpracował z wysokiej klasy fizjoterapeutą, to nie stracił cech motorycznych, choć nie był w tak intensywnym reżimie treningowym. Ważne będzie to, czy poradzi sobie z tym wszystkim pod względem psychicznym. Każda, nawet najdrobniejsza kontuzja, siedzi w głowie sportowca. Strach przed odnowieniem się urazu czasem może powstrzymywać sportowca. Ważne jest to, żeby Dominik nie bał się „szarpnąć” na bieżni w kluczowych momentach – mówi trener Gdański.
Warto dodać, że minima olimpijskie wypełniło już czternaścioro polskich lekkoatletów. Prawo do startu na igrzyskach w Paryżu wywalczyli: Ewa Swoboda (100 m), Natalia Kaczmarek (400 m), Pia Skrzyszowska (110 m przez płotki), Alicja Konieczek (3000 m z przeszkodami), Aleksandra Lisowska i pochodząca z Babic (gm. Obsza) wychowanka Znicza Biłgoraj Angelika Mach (obie w maratonie), Anita Włodarczyk (rzut młotem), Ukrainka z nadanym jej niedawno polskim obywatelstwem Maria Żodzik (skok wzwyż), Adrianna Sułek (siedmiobój), Mateusz Borkowski (800 m), Wojciech Nowicki i były reprezentant Agrou zamojskiego Paweł Fajdek (obaj w rzucie młotem), Norbert Kobielski (skok wzwyż) oraz Piotr Lisek (skok o tyczce).
Więcej wiadomości sportowych, relacji z wydarzeń w najnowszym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze