Marzena Czubaj-Gancarz, wójt gminy Tomaszów Lubelski, starała się o herb dla swojej gminy od dawna. 8 lat temu opowiadała, że od kiedy samorząd przystąpił do projektu "Od wizji do nowoczesnego zarządzania podregionem Gotania", coraz częściej pojawiała się myśl, że herb jest gminie potrzebny.
– Na materiałach promocyjnych projektu inne gminy mają herb, a nasza moduł promocyjny z wielkimi literami "Gmina Tomaszów Lubelski". To wygląda jak nekrolog. Poza tym herb to element budowania tożsamości społeczeństwa i element promocji gminy – tłumaczyła Marzena Czubaj-Gancarz.
Porównania logotypu do nekrologu pojawiały się potem jeszcze wielokrotnie. Między innymi za każdym razem, gdy wójt próbowała przekonać radnych do tego, by podjęli uchwałę w sprawie ustanowienia herbu, flagi, flagi stolikowej, baneru, sztandaru, pieczęci, łańcucha Wójta Gminy Tomaszów Lubelski oraz łańcucha Przewodniczącego Rady Gminy Tomaszów Lubelski. Ale większość radnych była nieugięta. Nie podobał im się projekt i - jak mówili - brak konsultacji z radnymi.
Inne gusta
Heraldyk, którego wynajęła gmina, przygotował projekt, w którym głównymi elementami herbu gminy są godło herbu Jelita oraz trzy głazy narzutowe. Autor projektu motywował, że godło herbu Jelita nawiązywało do faktu, że większa część dzisiejszej gminy od przełomu XVI i XVII wieku aż do wybuchu II wojny światowej należała do Ordynacji Zamojskiej. I to Zamoyscy najmocniej zapisali się w historii zarówno miasta Tomaszów Lubelski, jak i gminy wiejskiej.
Z kolei trzy głazy narzutowe na zielonej murawie nawiązywać mają do osobliwości gminy, jaką są głazy narzutowe. Można je zobaczyć w utworzonym w 1962 roku Rezerwacie Piekiełko koło Tomaszowa Lubelskiego. Głazy, a właściwie piaskowce krzemionkowe w liczbie 68 sztuk, stanowią pomniki przyrody. Częściowo ukryte w ziemi, mają nawet do 10 metrów obwodu.
– Głazy w herbie umieszczono na zielonej murawie, ponieważ te bloki skalne osadzone są w lesie, częściowo porośnięte są mchami i porostami – uzasadniał heraldyk.
Projekt został pozytywnie zaopiniowany przez komisję heraldyczną Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Warszawie. Ale równie pozytywnego wrażenia nie zrobił na radnych. Szczególnie nie przypadły im do gustu głazy. Większości nie kojarzyły się wystarczająco z Piekiełkiem. W minionej kadencji temat ustanowienia herbu i insygniów władzy dla gminy wracał na sesjach kilkakrotnie. Radni byli nieugięci. Za każdym razem większością głosów na „nie” ustanowienie herbu kończyło się niepowodzeniem.
– Nie robimy tego na rok czy dwa lata. Tylko na wieki. Herb samo przez się powinien coś mówić, a nie że trzeba go tłumaczyć. Dlatego chcemy przedyskutować temat jego kształtu – argumentował swoje stanowisko radny Ryszard Wawrzusiszyn, dodając, że nie chce, żeby potem ktoś wytykał mu głosowanie za herbem, który jest niezrozumiały dla większości mieszkańców.
Ówczesny przewodniczący rady Piotr Babiarz podkreślał, że zarówno on, jak i głosująca przeciwko większość chciałaby, żeby o to, co ma się znaleźć na herbie zapytać mieszkańców i radnych. Były sugestie, żeby zrezygnować z głazów, które niektórym osobom mogą na pierwszy rzut oka przypominać popcorn czy zmięty papier, a nie kojarzyć się z Piekiełkiem, na rzecz symbolicznego przedstawienia Białej Góry.
Jednym głosem
Do zmian w projekcie jednak nie doszło. Uchwała o ustanowieniu herbu wróciła jeszcze na ubiegłorocznej sesji w lutym, ale znów nie przeszła stosunkiem głosów 8 do 7.
Nadzieja pojawiła się wraz z wyborami samorządowymi w tym roku, bo w nowej radzie układ sił ułożył się inaczej. 8 radnych jest teraz z KWW Marzeny Czubaj-Gancarz, a 7 z KWW PiS. Choć część nazwisk się zmieniła, to jak mogliśmy się przekonać podczas trzeciej sesji nowej rady, temat herbu bez zmian jest „jabłkiem niezgody”.
Przed głosowaniem nad uchwałą o ustanowieniu herbu między wójtem, skarbnikiem i radnym znów wywiązała się nerwowa dyskusja. Znów wójt przekonywała, że projekt był konsultowany, że jest zasadny. A radny Ryszard Wawrzusiszyn bronił swojego dawnego stanowiska w sprawie.
Głosowanie pokazało, że radni dalej są podzieleni: radni z KWW Marzeny Czubaj-Gancarz zagłosowali "za" przyjęciem uchwały, głos "za" oddał też jeden radny z KWW PiS – Grzegorz Piechnik. Ale już trzech radnych z opozycji (Edward Dudziński, Janusz Krawczyk, Paweł Kudełka) wstrzymało się od głosu, radny Wawrzusiszyn był „przeciw”. Nieobecnych było do tego trzech radnych (Piotr Babiarz, Grzegorz Gozdek i Kazimierz Padiasek).Taki wynik sprawił, że tym razem uchwała została podjęta.
Napisz komentarz
Komentarze