W barażowym półfinale w środę, 19 czerwca zagra na wyjeździe z Podlasiem II Biała Podlaska. Warto podkreślić, że w trzech ostatnich sezonach Huczwa spotkała się z Hetmanem dwa razy w IV lidze, cztery razy w klasie okręgowej i raz w okręgowym Pucharze Polski. Sześciokrotnie górą był zespół z Tyszowiec. Piłkarze z Zamościa zaliczyli tylko jeden triumf. W ostatniej kolejce rundy jesiennej obecnego sezonu pokonali w Wożuczynie gospodarzy meczu 3:0 (1:0). – Wydaje mi się, że stało się coś niemożliwego. Nadal nie dowierzam, że wygraliśmy ten ostatni, najważniejszy mecz w tym sezonie – emocjonuje się Przemysław Sioma, szkoleniowiec Huczwy.
Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla przyjezdnych. Nie minęła minuta zawodów, gdy objęli prowadzenie. Środkowi obrońcy Hetmana, grający wcześniej w Huczwie – pochodzący z Przewala (gm. Tyszowce) Mateusz Materna oraz Ukrainiec Rodion Serdiuk, nie wysilali się, by przeciąć podanie Rodrigo Alejandro Ibaneza do wychodzącego na czystą pozycję Walentyna Maksymienki. Bramkarz Jakub Bednarczyk musiał skapitulować. Mistrzowie „okręgówki” dążyli do wyrównania. I cel osiągnęli w 20 minucie. Wtedy piłkę do bramki gości posłał Patryk Miedźwiedź.
Emocji nie brakowało do samego końca zawodów. Była czerwona kartka dla trenera Hetmana Roberta Wieczerzaka za krytykowanie pracy sędziów. Z boiska za dwie żółte kartki wyproszony został kapitan Huczwy Damian Okalski. Efektownymi paradami w bramce gości popisywał się Ostap Szpakiwski.
W końcówce zawodów Michał Szwanc w trakcie próby dośrodkowania piłki trafił w rękę Filipa Zakrzewskiego. Sprzed narożnika pola karnego z rzutu wolnego strzelił Damian Ziółkowski. Posłał piłkę pod poprzeczkę, ale dokładnie tam, gdzie stał Bednarczyk. Siedemnastoletni bramkarz nie poradził sobie jednak z tym zagraniem. Interweniował tak nieudolnie, że piłka po jego rękach wpadła do siatki. – Pamiętam, że w liceum uczyłem się o Fortunie. Bogini szczęścia rządziła w piątkowym meczu na boisku w Zamościu. Hetman grał lepiej, z wielką mocą atakował, ale nie miał szczęścia, które nam dopisywało, jak nigdy wcześniej – cieszy się trener Sioma.
Szkoleniowiec Huczwy podkreśla, że mecz w Zamościu nie był dla jego podopiecznych przyjemnym spacerkiem. – Rozmawiałem w sobotę ze swoimi zawodnikami. Mówili, że wszystko ich boli – tak ogromny wysiłek włożyli w ten mecz. Absolutnie Hetman nam nie odpuścił, choć niektórzy to sugerują. Chodacki i Miedźwiedź zeszli z boiska z kontuzjami, tak walczyli o zwycięstwo. Świetny mecz rozegrał Szpakiwski. Hetman miał pięć, może sześć takich sytuacji, że powinien wygrywać 2:1. Nie wiem, jakim cudem nasz bramkarz wybronił te strzały – komentuje Sioma.
Hetman poniósł w piątek pierwszą porażkę w rundzie wiosennej, a drugą w sezonie. – Powinniśmy ten mecz wygrać 4:1, a przegraliśmy 1:2. Byliśmy zespołem grającym lepiej niż Huczwa, ale wykazaliśmy się rażącą nieskutecznością. Zależało nam na tym, żeby zakończyć ten udany dla nas sezon zwycięstwem. Jeśli chodzi o błąd Bednarczyka, to nie mamy do niego pretensji. To młody bramkarz, który jeszcze musi się uczyć. A kiedy miałby się uczyć, jeśli nie w takich meczach? Ten chłopak, to przyszłość Hetmana – twierdzi Robert Wieczerzak.
Hetman Zamość – Huczwa Tyszowce 1:2 (1:1)
Gole: 0:1 Maksymienko 1, 1:1 Miedźwiedź 20, 1:2 Ziółkowski 88.
Hetman: Bednarczyk – Zakrzewski, Serdiuk, Materna, Woźniak (76 Buczek) – Miedźwiedź (66 Wistowski), Laskowski (66 Łazar), Baran, Chodacki (29 Kycko), Łapiński (80 Herda) – Kuszcz-Wasyliszyn (80 Płatek); trener Wieczerzak.
Huczwa: Szpakiwski – Gacki, Okalski, Melnyczuk, Butenko, Bojarczuk – Torba (90 Wybranowski), Szwanc, Bubeła, Maksymienko (76 Ziółkowski) – Ibanez (90 Kwarciany); trener Sioma.
Żółte kartki: Materna, Łazar (Hetman), Okalski – dwie, Bubeła, Bojarczuk, Gacki, Maksymienko (Huczwa). Czerwona kartka: Okalski 67 (Huczwa). Sędziował: Gil (Szopinek).
Napisz komentarz
Komentarze