Ten chodnik ma kilka kilometrów długości i został wyłożony kostką brukową. Można nim dojść od cmentarza w Sitańcu aż do Białobrzegów (obie miejscowości znajdują się w gminie Zamość). W wielu miejscach są w nim wertepy i dziury. Rozpadają się też krawężniki. Kłopotem jest także to, iż chodnik na niektórych odcinkach znacznie się wybrzuszył. W efekcie matki prowadzące dziecięce wózki, rowerzyści czy osoby niepełnosprawne (np. odwiedzające cmentarz) są niemal "spychane" (tak o tym mówią mieszkańcy m.in. Sitańca) do dość głębokiego rowu, który odgradza chodnik od ulicy.
Mieliśmy okazję się o tym przekonać. Gdy robiliśmy zdjęcia w okolicach przystanku, w sąsiedztwie cmentarza (było to w czwartek 22 września), do rowu wpadł chłopiec jadący na rowerze. Jak to się stało? Na chwilę się zagapił i chodnikowa wypukłość zepchnęła go do rowu. Chłopiec mógł zrobić sobie krzywdę. Zapewniał nas jednak, że nic mu się nie stało (na pewno się poobijał). Po chwili wsiadł na rower i pojechał nierównym chodnikiem dalej.
– Kłopotem są nie tylko te dziury i wertepy. Na chodniku rośnie trawa i inne zielsko, które go po prostu demoluje, rozsadza. Jak to wygląda? W niektórych miejscach jest tam teraz jedynie niezarośnięta ścieżynka o szerokości ok. 30 cm. A to już jest po prostu niedbalstwo! – denerwuje się nasza Czytelniczka.
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Kroniki Tygodnia.
Zobacz także:
>>> Mieszkańcy Zamojszczyzny w gronie "Misiewiczów" <<<
Napisz komentarz
Komentarze