15 stycznia Stanisław Kowalczyk, dyrektor Biłgorajskiego Centrum Kultury, pełniący tę funkcję od 2020 roku, złożył pismo z prośbą o odwołanie go z funkcji. Jako powód podał przyczyny osobiste. Nowym dyrektorem został Tomasz Falandysz. Burmistrz Wojciech Gleń powierzył mu obowiązki pełnienia tej funkcji na okres 6 miesięcy. Tomasz Falandysz jest związany z Biłgorajskim Centrum Kultury od ponad 20 lat. Dotychczas pracował w nim jako kierownik działu administracyjno-technicznego.
To jednak nie jedyne zmiany, jakie szykują się w BCK. Radni zatwierdzili nowy statut placówki, w myśl którego powołany może być zastępca dyrektora.
Sporo emocji wywołała również niska kwota pieniędzy, jaką władze miasta przeznaczyły na zadania z zakresu kultury w ramach konkursu ofert dla organizacji pozarządowych. Wiele stowarzyszeń organizujących sztandarowe imprezy w mieście nie dostało pieniędzy. Teraz wydarzenia te mają być organizowane przez BCK, a nie organizacje pozarządowe. a nie organizacje pozarządowe.
Statut i audyt w tle
Jednym z punktów sesji Rady Miasta Biłgoraja, która odbyła się 29 stycznia, było podjęcie uchwały dotyczącej zmian w statucie Biłgorajskiego Centrum Kultury. Dotychczas placówka działała na dokumencie z 2003 roku. Poza zmianami kosmetycznymi i dostosowującymi dokument do aktualnych przepisów prawa wprowadzono punkt dotyczący możliwości powołania zastępcy dyrektora. I to wywołało falę dyskusji.
PRZECZYTAJ TEŻ: Zamość: Sławomir Ćwik zapowiedział przyjazd Szymona Hołowni... i skrytykował Mentzena
Klub Radych „Lepszy Biłgoraj” miał wątpliwości w kwestii podjęcia tej uchwały. Radny Janusz Wójcik złożył wniosek o zdjęcie go z porządku obrad. Przytoczył, że w BCK przeprowadzany był audyt. Radni przed sesją wnioskowali o przesłanie jego wyników, aby mogli się z nimi zapoznać. – Dokument w wersji streszczonej otrzymaliśmy dzień przed sesją. Wyniki audytu liczą 72 strony i na analizę potrzeba więcej czasu – mówił.
Na propozycję tę zareagował Jacek Piskorski, zastępca burmistrza Biłgoraja. Zaznaczył, że uchwała dotycząca zmiany statutu nie ma nic wspólnego z audytem.
– Uzasadnienie radnego jest niewłaściwe – mówił. Również Marcin Wieniawa, mecenas biłgorajskiego urzędu, podkreślił, że sam audyt i wnioski zawarte w jego przeprowadzeniu nie mają nic wspólnego ze zmianami w statucie. – Przy realizacji wniosków audytowych, których jest dużo, dyrektor może i powinien być wyposażony w narzędzia pomocnicze. Takim narzędziem jest zastępca, który może wspomóc dyrektora – zaznaczył. Zapewnił, że audyt to dokument publiczny, a radni będą mogli zapoznać się z jego treścią. Dodał, że na kolejnej sesji będzie możliwość debatowania na temat oceny jego wniosków. Radni dokumentu nie otrzymali wcześniej, ponieważ wymagał on anonimizacji. Podkreślił, że kwestia powołania zastępcy dyrektora leżała będzie wyłącznie w gestii dyrektora jednostki.
Wójcik się z tym nie zgodził. Nadal twierdził, że kolejność podejmowania decyzji została pomylona. Jego zdaniem najpierw należałoby dyskutować o wynikach audytu, a następnie podejmować zmiany w statucie jednostki.
Ponownie głos zabrał radca prawny, który zauważył, że zmiana postanowień w statucie w odniesieniu do przepisów powszechnie obowiązujących nie wiąże się z wynikami audytu. – Audyt to sprawdzenie stanu faktycznego, sprawdzenie dokumentów. Nie bazujemy na wyimaginowanych zdarzeniach, tylko na faktach. Jeśli audytor zauważa nieprawidłowości, to zalecenia znajdują się w audycie – wyjaśnił. Dodał, że opisaną sytuację trzeba „uzdrowić” i naprawić.
Bój o zastępcę
Do dyskusji włączył się radny Janusz Rosłan, były burmistrz. Zaznaczył, że gdyby chodziło wyłącznie o dostosowanie uchybień statutu do znowelizowanych przepisów, to wniosku Klubu Radnych „Lepszy Biłgoraj” nie byłoby. – Zmiany w statucie sięgają znacznie dalej, bowiem w zmianach jest możliwość zatrudnienia zastępcy dyrektora BCK – mówił. Przytoczył, że on oraz radny Adam Skakuj mają najdłuższy – ponad dwudziestoletni – staż w Radzie Miasta Biłgoraja i wiedzą, że każda zmiana jest wykonywana w konkretnym celu.
– Mówienie nam, że „coś może być, a nie musi”, to przepraszam, ale nie jest to poważne traktowanie. Jeśli taki zapis się znalazł, to jest już przewidziane zatrudnienie zastępcy – mówił.
Wyjaśnił również, z jakich powodów część radnych uważa, że zmiany te mają związek z audytem.
– Z pierwszej wypowiedzi mecenasa wynikało, że wyniki audytu mogą sugerować, że kontrola zarządcza jest niewystarczająca i że oprócz dyrektora należałoby powołać zastępcę. Dlatego chcemy najpierw wyrobić sobie stanowisko, czy mamy podnieść rękę za powołaniem zastępcy dyrektora, czy przeciw – mówił.
Wyjaśnił, że zastępca będzie kosztował budżet około 120 tys. zł rocznie, a radnym leżą na sercu finanse publiczne. Przytoczył, że pamięta czasy, w których dyrektor BCK prowadził lekcje nauki gry na instrumentach, a do tego wykonywał wszystkie obowiązki należące do dyrektora. Przy tym nie czuł się przepracowany.
PRZECZYTAJ TEŻ: Biłgoraj: Nowy dyrektor Biłgorajskiego Centrum Kultury
Zdaniem burmistrza Wojciecha Glenia radny Rosłan wybiega w przyszłość i „buja w obłokach”.
– Nie jest powiedziane, że zastępca będzie powołany. To jedynie możliwość, którą będzie miał nowy dyrektor, gdyby potrzebował wsparcia. Wiemy, że BCK potrzebuje rozwoju, potrzebuje sięgać po środki. Należy rozwijać tę jednostkę. Jedna osoba tego nie ogarnie. Jeśli będzie taka potrzeba, chcemy dać taką możliwość. Obecnie nie ma takiego pomysłu. Nie wiem, skąd takie insynuacje – dodał. Wtórował mu Piskorski, zauważając, że zastępca może być powołany z grona dotychczasowych pracowników, tak aby nie obciążać budżetu jednostki. Wspomniał, że istnieje konieczność pisania wniosków o dofinansowania i sięgania po środki zewnętrzne.
Władzom odpowiedział radny Rosłan, który krótko skwitował, że do pisania wniosków o dofinansowanie nie potrzeba zastępcy. W Urzędzie Miasta pracę tę wykonują merytoryczni pracownicy. Tacy są również w BCK. – Zrozumiałem, że aby pisać wnioski o dofinansowanie, należy mieć zastępcę – stwierdził.
Gleń zauważył, że zarówno Janusz Rosłan, będąc burmistrzem, jak i on ma możliwość powołania zastępcy, który jest wsparciem. – Wchodzi pan w kompetencje dyrektora. Trzeba dać taką możliwość jednostce – mówił.
Ostatecznie radni, większością głosów, nie zdjęli tego punktu z obrad sesji.
Kultura poszła w zapomnienie?
Kilka tygodni temu pojawiły się wyniki konkursu na realizację zadań publicznych z zakresu m.in. kultury i sportu. Wyniki zaskoczyły lokalną społeczność. Na zadania z zakresu sportu w tym roku przeznaczono 950 tys. zł, natomiast kultura otrzymała 39 tys. zł, a więc 24 razy mniej. Władze miasta tłumaczyły, że kwotę 80 tys. zł, przeznaczoną wstępnie w konkursie na kulturę, przekażą do BCK, i to BCK będzie teraz finansowało imprezy organizowane przez stowarzyszenia kulturalne. Radnym się to nie podobało.
Radny Jarosław Bondyra podkreślił, że trzeci sektor to jeden z największych dorobków demokracji. Jego zdaniem w rozdysponowaniu środków finansowych został nierówno potraktowany. Zastępca burmistrza Jacek Piskorski zaznaczył, że opublikowane wyniki były rekomendacją czteroosobowej komisji konkursowej.
– To nie jest niedanie pieniędzy stowarzyszeniom. Burmistrz chce je wspierać i wszystkim nam zależy na organizacjach pozarządowych. Stowarzyszenia wskazały we wnioskach zadania, które już w większej części zostały zarezerwowane w środkach BCK. To ta jednostka była zawsze głównym organizatorem tych działań – mówił.
Zastępca zasugerował, że dotychczas zadania te były jednocześnie finansowane przez BCK oraz stowarzyszenia. To ma się zmienić. – Propozycja jest taka, aby na te wszystkie imprezy były zabezpieczone środki w budżecie BCK – twierdził. Dodał, że z tego względu budżet jednostki został zwiększony o 80 tys. zł. Stwierdził, że organizacje zapewne otrzymają pieniądze na zadania, które nie będą dublować się z tymi, które będzie realizował BCK.
Sport zamiast kultury
Z tłumaczeniem swoich następców nie zgadzał się wieloletni burmistrz Janusz Rosłan. Twierdzi, że „dodane” do BCK 80 tys. zł nie wystarczy nawet na wynagrodzenie zastępcy. Przytoczył, że w 2023 roku stowarzyszenia kulturalne otrzymały 90 tys. zł, w 2014 roku – 117 tys. zł, a w 2025 roku – 49 tys. zł.
PRZECZYTAJ: Tarnogród: Konwent wójt i burmistrzów powiatu biłgorajskiego [ZDJĘCIA}
Rosłan dodał, że będąc burmistrzem, wielokrotnie zarzucano mu, że nie dostrzega stowarzyszeń sportowych, a zbyt duże środki przeznacza na kulturę. Zaznaczył, że teraz dysproporcja jest przerażająca. Wyjaśnił, że w 2023 roku kwota przeznaczona na sport była pięciokrotnie wyższa niż środki na kulturę, w 2024 roku środków było cztery razy więcej, a obecnie jest to 24 razy więcej. Przytoczył, że Klub Sportowy „Łada” obecnie otrzymał 450 tys. zł (135 tys. zł więcej w porównaniu do roku ubiegłego), a Klub Sportowy „Znicz” zaledwie 135 tys. zł.
Zwrócił uwagę na słowa Jacka Piskorskiego, który mówił, że środki na wydarzenia kulturalne, które organizowały dotychczas organizacje pozarządowe, były również zabezpieczone przez BCK. Prześledził on budżet imprez, które nie otrzymały dofinansowania, m.in. Biłgorajskich Spotkań z Poezją Śpiewaną i Piosenką Autorską oraz Koncertu Cecyliańskiego.
Okazuje się, że Spotkania w ubiegłym roku kosztowały BCK 13 tys. zł, z czego wpływ z biletów wyniósł 4,8 tys. zł. A więc koszt wydarzenia to ponad 8 tys. zł. Stowarzyszenie Teatr i Muzyka – organizator wydarzenia – przeznaczyło na ten cel 51 tys. zł, z tego 25 tys. zł to dotacja z budżetu miasta. Natomiast organizowany od wielu lat przez Towarzystwo Przyjaciół Chóru Męskiego „Echo” Koncert Cecyliański kosztował BCK zaledwie 182 zł (koszt zakupu kwiatów i druku plakatów).
– Zawsze nam zależało na tym, aby promować działalność organizacji pozarządowych, aby pomysły wychodziły od nich. Nie chcieliśmy odgórnego sterowania przez burmistrza. Obecnie panowie do tego zmierzają – skomentował Rosłan.
Do wypowiedzi odniósł się burmistrz Gleń, który podziękował za wnikliwe przedstawienie tematu. Burmistrz Piskorski zaznaczył, że Klub Sportowy „Łada” ma o wiele więcej zawodników niż „Znicz”. Stąd więcej pieniędzy na „piłkę nożną”, a nie na „lekkoatletykę”.
Napisz komentarz
Komentarze