43-letni szkoleniowiec objął stery Łady 1945 Biłgoraj w sierpniu 2010 roku, a zespół, będący kontynuatorem tradycji wycofanej z rozgrywek Łady, rozpoczynał ligowe granie od klasy B. W ciągu trzech sezonów ekipa z Biłgoraja zaliczyła awans do IV ligi lubelskiej, z której spadła po sezonie 2014/2015. Rok później awansowała ponownie i gra na tym szczeblu do dzisiaj. W okresie tym Ireneusz Zarczuk poprowadził zespół w 207 meczach. Bilans szkoleniowca to: 114 zwycięstw, 40 remisów i 53 porażki.
– Na pewno nie była to dla mnie łatwa decyzja, bo ponad siedem lat pracy w jednym klubie, oprócz wrażeń sportowych, to mnóstwo ludzi, z którymi się zżyłem. Trudno mówić o powodach. Czułem, że nadeszła pora, aby coś zmienić. Złożyłem więc rezygnację na ręce zarządu, a po czwartkowym treningu pożegnałem się z chłopakami i wróciłem do domu – wyjaśnia Ireneusz Zarczuk. – Nigdy nie planuję wiele na przyszłość, dlatego nie wykluczam żadnego rozwiązania odnośnie najbliższych miesięcy. Na razie łapię luz psychiczny, a żona podszczypuje mnie, chcąc się upewnić, że naprawdę w weekend jestem w domu – dodaje z uśmiechem były już trener Łady.
Zarczuk, zapytany o podsumowanie swoich dokonań trenerskich, wskazuje na kilka istotnych faktów, które umykają kibicowi śledzącemu wyłącznie wyniki i tabelę.
– Gdy zakładaliśmy Ładę 1945, obiecaliśmy sobie, że będziemy do drużyny wprowadzać młodych zawodników, a trzon drużyny stanowić będą gracze z naszego regionu. Przez ponad siedem lat byłem wierny tym zasadom i dzięki temu klub ma dzisiaj swoją tożsamość. Jesteśmy w czwartej lidze, gramy młodzieżą i choć punktów mogłoby być o kilka więcej, to jednak jestem spokojny. Okres zimowy w Ładzie zawsze był przepracowany solidnie, a wiosna lepsza. Z pewnością potrzebne w drużynie są pewne zmiany, a pierwsza z nich właśnie nastąpiła, gdy zrezygnowałem – kończy rozmowę Zarczuk.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym i e-wydaniu.
Napisz komentarz
Komentarze